Dzisiaj będzie na poważnie. Ot tak. Przecież nie zawsze muszę cytować Córki, nie zawsze muszę robić z siebie idiotkę, nie zawsze muszę opisywać tą smutną część mojej rzeczywistości tak, by innym robiło się lepiej. Trochę samolubna mogę być (paczta, 7000 lajków na Fejsie, a Matka już gwiazdorzy).
Ostatnio miałam trochę zleceń. Musiałam nadgonić. A jak nadganiam, to mój mózg funkcjonuje trochę inaczej. Zapomina o pomyciu naczyń, nie widzi kotów na podłodze, zarówno tych z kurzu, jak i miauczących, traci umiejętność gotowania obiadów. Skupia się na zadaniu. Tworzy. Składa słowa. Denerwuje się czy klient zaakceptuje efekty, czy jednak nie, chociaż w 99% przypadków nie trzeba poprawiać nic.
Ale już jestem do przodu. Już oddałam wszystko, co było „na wczoraj”. Już zauważam górę prania tam w kącie pokoju, już zmieniłam pościel na łóżku, zapłaciłam na czas za wycieczkę Córki Pierwszej i kupiłam jej słodycze oraz soczki na wyjazd. Sama zaczęłam myśleć wreszcie o wyjeździe do Lublina. O tym, że trzeba wydrukować bilety, wyciągnąć z pawlacza śpiwór, spakować jakieś w miarę estetyczne ubrania, w których co prawda moje nogi wyglądają na bardzo krzywe, ale skoro są krzywe od zawsze, to niewiele da się z nimi zrobić. Sylwia, która organizuje spotkanie jest niezwykle pomocna. Wysyła mi maila z informacją, że robimy spotkanie w sali widowiskowej i będę miała mikrofon. Odsyłam jej więc maila ze stanowczym stwierdzeniem, że nie chcę mikrofonu. Po dwóch minutach dostaję zwrotnego, że jak nie chcę, to nie. 7000 lajków na Fejsie i już mogę wszystko….
Nie wiem czy pamiętacie, ale pewnie pamiętacie, a ci co nie pamiętają, to niech żłopią bilobil czy inny syrop na poprawę pamięci, ale uwielbiam radio. Kit z tym, że mam podobno wadę wymowy, głos nosowy i zwykle odczuwam stres, gdy mam się publicznie wypowiedzieć. I była taka sytuacja, że Sylwia szła do radia. Powiedziałam jej, że jej zazdroszczę, bo uwielbiam wywiady radiowe. Następnego dnia Sylwia zakomunikowała, że w piątek, o godzinie 12.00 będę w Radio Lublin.
Lubię radio. I najbardziej Trójkę, której słucham od … oj, od zawsze. Chyba tylko za czasów Skowrońskiego zdradziłam Trójkę z płytami CD, bo się wtedy ciężko audycji słuchało.
Parę dni temu w serwisie pojawiła się informacja o tym, że słowo „selfie” zostało słowem roku według wydawcy słowników Oxford. Dziennikarka zupełnie poważnym głosem skwitowała, że u nas raczej się to słowo nie przyjmie, bo mamy już bardziej swojsko brzmiące określenie: „słitfocia”. O mało ze śmiechu nie zaplułam kierownicy mojej starej granatowej Hondy.
Lubię radio. Ale teraz wracam do prania i pakowania do plecaka ciuchów, które się nie gniotą i w których nie będę wyglądać zbyt grubo.
MS może wszystko – nawet w radio lublin wystąpić.
Ale tak na poważnie, to o mało nie zaplułam monitora herbatą, jak przeczytałam, że u MS będzie na poważnie.
No, wolne żarty 😉
Przecież jest poważnie! Czy nie? Znowu mi nie wyszło?
Ano nie wyszło..znowu jest zabawnie..shit…
żart…jest jak na Sanepid przystało pół żartem-pół serio…
Szczerze gratuluje wystąpienia w radio..i pamietać
słitfocia-nie samojebka…nie myśl o niebieskim słoniu 🙂
I z „rąsi” 🙂 słitfocia z rąsi 😀
Teraz młodzież mówi „samojebka”:)
W Trójce nikt nie użyje na antenie słowa „samojebka”
Ja nazywam to samojebką 😉
No to mi MS dojechała, bo ja niestety muszę spamować :). Może to dlatego, że szczerze nienawidzę „twarzo-książki” z wzajemnością z resztą. Mój umysł tego nie ogarnia …niestety. Ale nie wykluczam że kiedyś się w FB zakocham, pozdrawiam i dopinguję Pani.
O Jezu niech ktoś w końcu zastąpi tą tępą Dżolantę Fajkowską w DDTVN.
Spam i tak mi system wrzuca w spam, więc linki się nie publikują.
A tak mi się jeszcze przypomniało, że w Trójce co drugi ma wadę wymowy związaną z wypowiadaniem literki R, więc może by się MS nadawała 😉
O tak Trójka to najkochańsze radio!!! Za to ni jak nie mam szansy na wyjście z domu tego magicznego dnia, kiedy będziesz w naszym Lublinie:/ No ale są ludki, którym Lublin się podoba, więc może i Tobie się spodoba i jeszcze kiedyś wpadniesz do nas ponownie…?
uwielbiam twoje wpisy 🙂 a po kieliszku wina nawet te na powaznie mnie rozwalaja – jak bym slyszala moje mysli na glos …. 🙂