Wiem, mieszkam na wsi. Za płotem konie, po drugiej stronie ulicy kucyki, wszędzie komary, świerszcze, pies łapie jaszczurki, ale no czemu padlina tak mnie atakuje zewsząd? Najpierw myszy w piaskownicy, potem bociany na chodniku, a dzisiaj… pisklę wróbla pod drzwiami wejściowymi do domu. Takie malusie, ledwo opierzone. Ech. A dziadek mnie nie pocieszył:
– Wróble gniazdo tam na belce mają, w zeszłym roku dwa spadły.
Super.
Chcę do miasta!
Ale! Byłam dzisiaj z Córką Pierwszą u sąsiada, co to rozłożył dla dzieci zamek dmuchany do zjeżdżania. No i zdejmuje CP buty i już się chce wdrapywać na górę po linach, a ja do obsługującego zjeżdżalnię:
– A w zeszłym roku, to chyba na takim czymś wypadek był i jedna osoba zginęła?
Na szczęście pan mi grzecznie wytłumaczył, że tamta zjeżdżalnia nie została zakotwiczona, a ta jest i że nic się nie przewróci i nie odleci. No to Matka sama wlazła na górę i zjechała. Moc w tym jest! Też chcę takie coś na podwórku*!
* Matka znalazła cennik takich zjeżdżalni i w sumie to jednak woli sobie kupić lepszy samochód, taniej będzie.
Bo życie na wsi ciężkie i brutalne jest, a co. Średnia wieku krótsza i w ogóle.
Dwa lata temu spadły trzy…
O nie, to mieszkanie na wsi nie na moje nerwy…
Mój dwulatek wczoraj u babci zauważył kota zjadającego mysz. Popatrzył chwilę na niego, po czym odwrócił się w moją stronę i powiedział: „Mamo głodny jestem. Chcę coś zjeść”
to to jeszcze nic, moja córka ostatnio złapała żywego węża.
A mnie dzisiaj prześladują kupy – kocia, dziecięca i kilka obcych 🙁
Życie, życie… Nie jednego truposza jeszcze zobaczysz na wsi…
Zamek taki duży? Zazdroszczę! Moja ma w okolicy tylko taki do skakania… Trzeba we wsi ściepę na taki do skakania zrobic. Dzieciaków dużo.
Jestem uzależniona od tego bloga 🙂 Czytam dniami i nocami, w domu i w pracy 🙂 Doszłam juz do lipca 2012. Czytam na bloxie bo tam mi wygodniej jest ale potem przejdę juz na ten właściwy 🙂 Tam też pozostały stare komentarze a tu na nowym treści są skiopiowane ale komentarzy brak,pewnie na dało rady ich przenieść na nowy blog. Pozdrawiam i czytam dalej 🙂
Ja też ze „wsi” od niedawna pisklaki co prawda żyją na moim tarasie, ale pod kołami miałam krecika malutkiego brrr!!!
Bo to się nazywa życie blisko natury.
Ostatnio rzuciliśmy gdzieś okiem na takie plastikowe domki… Moglibyśmy wstawić do ogródka za blokiem. Ale jak zobaczyliśmy ceny, to… lepiej na urlop wyjechać :)..
OPL
Dlatego OB w zeszłym roku zbudował domek z europalet. Może nie jest za ładny, ale spełnia swe zadanie.
Książka ,,Matka Sanepid” dziś doszła. Dziękuję 🙂 Do tego z autografem na 1 stronie 😀 Zrobię sobie przerwę w czytaniu bloga ( niedawno tu trafiłam i czytam wszystko od początku,nie omijam ani linijki 🙂 ) a teraz będę czytać książkę.
Książkę to zawsze wygodniej….i wszędzie można 🙂
Pozdrowienia z Warmii i Mazur. Aga.