Mam nowy pomysł na biznes. Oczywiście jak wszystkie moje pomysły prawdopodobnie nigdy nie zostanie przeze mnie wykorzystany, jednak jeśli ktoś zdecyduje się zrobić pożytek z mojej przełomowej koncepcji, będę rościć sobie prawa do milionowych zysków.
Otóż powinny powstać rękawiczki jednorazowe. Wiem, że są już takie do czyszczenia kibli albo do grzebania w odbytach i zębach pacjentów (niekoniecznie w tej kolejności), ale nie chodzi mi o gumowe, winylowe czy lateksowe. Nie znam się na produkcji rękawiczek, jednak widzę to tak: powinny być miękkie, wykonane z jakiejś bawełny od strony dłoni, następnie jakaś izolacja przed wilgocią, a z wierzchu powinny być pokryte miękką ligniną. Ligninę można nasączyć mentolem, aloesem albo balsamem, który dba o skórę.
I to byłyby takie specjalne, jednorazowe rękawiczki do wycierania gili z nosa podczas jazdy na łyżwach.
W drodze do przedszkola też by się przydały.
Już nosem czuję kasę!
Właściwie wystarczyłyby tylko takie zrobione z tej ostatniej warstwy, zakładane na zwykłe, wielorazowe. Wyszłoby taniej.
Mam kolejny: zarękawki zakładane przedszkolakom 😉
Jak zawsze w punkt! Startuj matko z nowym biznesem, póki jeszcze sezon grypowy w pełni 🙂
Obmyślałam takie kilka lat temu, pracując w przedszkolu. Teraz pracuję w żłobku, i uważam, że powinny być dodatkowo nasączone mocnym środkiem dezynfekującym. Wszystkie zarazki przyniosłam do domu… Mimo mycia i dezynfekcji rąk, dzieciaki w domu chorują.