MS się powoli urządza w nowym lokum. Od pół roku mieszka z córkami w jednym pokoju, graty ma wciąż w kartonach, ale wizja własnej kuchni tuż tuż trzyma ją przy życiu. I tak, w związku z wizytą OB postanowiła nabyć drogą kupna kuchenkę. MS o kuchenkach nie wie nic, poza tym, że u góry się gotuje flaki, na dole za drzwiczkami piecze się rzucane biszkopty. Do tego jeszcze musiała nabyć kuchenkę gazową z piekarnikiem elektrycznym, bo w domu tylko jedna faza.
I wybrała się MS w niedzielę z Ojcem Biologicznym oglądać Mastercooka, ale się okazało, że w kuchence nie ma termoobiegu. Nic tam, że przejechali 20 km w każdą stronę, bez termoobiegu MS nie chce. Umówiła się więc MS na następny poranek, by obejrzeć Amicę. MS uznała, że Amica na bank ma termoobieg, bo jest nowsza, lepiej wygląda i co istotne jest 1,5 raza droższa od tego Mastercooka. Zonk był mały, gdy się okazało, że w ogłoszeniu stało Lębork, a właściwy adres znajdował się 25 km od Lęborka. Czyli się MS z OB przejechali prawie do Łeby. Szkoda, że dzieci nie wzięli, to by jeszcze zaliczyli wydmy i park dinozaurów. A Amica termoobiegu nie miała i 100 km się przejechali ot tak. Plus taki, że sobie pogadali miło, bo w samochodzie są kulturalni i dbają o dobrą atmosferę oraz bezpieczeństwo innych użytkowników dróg. Poza tym jak na małżeństwo u progu rozwodu bywają zadziwiająco zgodni.
OB postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, znalazł w necie ogłoszenie i nakazał wyjątkowo pewny siebie:
– Dzwoń do pana Kazia! Pan Kaziu ma kuchenkę.
Faktycznie pan Kaziu miał. W piwnicy gdyńskiego wieżowca. Co ciekawe pan Kaziu od razu zszedł z ceny: z 200 zł na 150. Kuchenka okazała się być Mastercookiem z TERMOOBIEGIEM. W stanie bardzo dobrym. Pan Kaziu, mimo że od razu czuliśmy, że nie uznaje niskoprocentowych drinków, dał nam także jakieś specjalne dysze do gazu butlowego i zaklinał się, że daje gwarancję, przyjmuje zwroty i w ogóle życzy nam szczęścia.
Ech, żeby każda kobieta miała gdzieś takiego pana Kazia z kuchenką…
:)))
Gratuluję zakupu, mam nadzieję że będzie udany:)
Droga Matko Sanepid… to Ty jechałaś taki kawał, nie wypytawszy wcześniej o szczegóły? 😉
Lębork, Łeba, moje panieńskie strony:) skąd Ty Matko jesteś???? Toż Ty nasza 😉
Zaradna – goń się!
😉
Justyna – ja to w sumie rodzona w mieście pana Kazia 😉
Hahahaha 🙂 Ja to bym chciała dokładny opis wszystkich rys na obudowie i grubość brudu zapieczonego pod kurkiem 😉
Od kiedy tylko zaczęłam czytać bloga od razu wiedziałam, że spoko Matka i babka z Ciebie 🙂 nasze klimaty.
Zaradna – gdy będę kupować lodówkę, będę pamiętać 😉
O rany, ja też se muszę kuchenkę kupić, a do Gdyni za daleko :/
OOOO Lębork! Moje miasto rodzinne!
Ha! I mamy Matko wspólną znajomą 🙂
Uff, a już myślałam, że to ja jestem mistrzem w robieniu z siebie durnia w punktach sprzedaży;) Zwłaszcza, jak powiedziałam w kasie kina, że nie chcę z dzieckiem oglądać filmu w 2D, ani w 3D, tylko tak normalnie…
No i widzisz, chciałaś wydać tysiące a tu OB znalazł za 2 stówki? Nieźle. Mój facet tylko siedzi na dupie i czeka aż ja takie rzeczy załatwię. On tylko nosi i płaci 😀
No i niech bogowie wynagrodzą panu Kaziowi w czym tam będzie sobie chciał ;]
2000 zł to ja chciałam wydać na całą kuchnię, a nie na kuchenkę 😉
Twój blog to czasami mnie przy życiu trzyma! Męża akurat mam super, tylko mieszkamy na strasznym zadupiu,daleko od wszystkich i całe dnie w domu z maluchem potrafią czasami przybić. Blisko to mam tylko teściową co wbrew pozorom wcale nie polepsza mojej sytuacji… 😉
Trzy razy w czasie czytania tego postu do kuchnia zajrzałam czy aby oczy mnie nie myla i mastercook tam napisane. Za kazdym razem wydawało mi sie ze omamów nie mam a potem wracałam zaczynałam czytac i znów biegłam sprawdzac. Czy to do cholery od modelu nie zalezy a nei od firmy – myslałam.
A moz eto co ja zwe termoobiegiem, teromoobiegiem nie jest. MOze to buczacy wiatrak.
Szczescie ze do konca w koncu doczytałam i sie uspokoiłam. Omamów nie mam, mastercook jak wól w kuchni stoi i termoobieg ma.