Na witaminach jestem. Codziennie tran i tabsy na paznokcie, włosy i skórę. I taka multinapakowana się zrobiłam, że od godziny 20.10 do 21.00
– wyjęłam dzieci z wanny, ubrałam je w piżamy, położyłam spać
– jeszcze raz położyłam spać, bo CP przyszła z zatkanym nosem i obudziła CD, która od razu wylazła z łóżeczka
– kolejny raz położyłam je spać, bo CP chciała pić i jak dostawała opierdziel, to obudziła się CD
– obejrzałam fragment „Must be the music”, jednocześnie słysząc w tle „Kopciuszka” puszczanego córkom z komórki
– napisałam 2 teksty, każdy na 350 słów
– wypiłam pół flaszki Lubuskiego jagodowego
i zaraz wyślę te teksty, położę się na kanapie i będzie relax, bo jutro poniedziałek, czyli jedna córka na karku mniej.
Komu relaks temu relaks 🙂 Jutro poniedziałek, więc będę kobietą z klasą (gdzieś na jakiś demotach był taki obrazek – kobieta z dziennikiem w jednej ręce a w drugiej trzyma dziecko, a za dzieckiem kolejne dzieci). Ale mimo wszystko lubię do nich wracać 🙂
OMG! Toż to prawie jak Robo-Matka ;). Dajesz Matka czadu…
No patrz Matko, też biorę co dzień tran i tabsy na włosy, paznokcie i skore a takiego powera nie mam. Pewnie inna firma produkuje 😉
Super! Ja walczę z wilczym apetytem, jeszcze kilka dni odchudzania i znienawidzę jabłka na zawsze!
Też biorę jakiś mega tran, bo mam do kitu wynik krwi, ale na mnie tak nie działa 😀
Każda matka powinna mieć funkcję powielania (siebie oczywiście, nie dzieci!) oraz funkcję stop. Do użytku wedle uznania…
I po relaksie, bo znów poniedziałek… 😀
oj! niedobrze mi sie zrobilo bo ja ostatnio po półbutelce Lubuskiej jagodowej wódeczki rzygałam jak kot pół nocy i mialam kaca prze cały nastepny dzien….
🙂 dobrze się czujesz Matko? 🙂
Ja w piciu Lubuskiego piwa zaprawiona jestem, już wszystkie smaki wypróbowałam i zawsze jestem zdrowa jak rydz. Wódeczki nie próbowałam 😉