– Ooooo, patrz mamo! Borsuk!
– Kochanie, to nie borsuk… to mors jest.
– Hmm, a wygląda jak borsuk.
Ale spoko, Matka nie lepsza, bo myślała wcześniej, że widzi wydrę, a to uchatka była. W każdym razie dobrze, że zgarnęła dzieci do takiej dziury w ziemi w jednym nadmorskim miasteczku, w której stoją plastikowe modele różnych zwierząt morskich. Było edukacyjnie i radośnie, a rano się nie zapowiadało. Ba, rano się zapowiadało, że rzeźnia będzie. Bo córki humor miały nie teges, Matka też nie bardzo.
I sobie MS około 10.00 pomyślała:
– A co tam, kasą sram, mogę dzieci na wycieczkę zabrać. Trzeba się im czasami podlizać, żeby nie myślały, że Matka to tylko wrzeszczy, szmatą pogania, a tata to jak przyleci raz na kwartał, to z prezentami i do sali zabaw bierze i do kina.
Nie. Nieprawda. Tak faktycznie było:
– Cholera, wczoraj nic nie zarobiłam, bo mi sajgon zrobiły, ale dzisiaj pewnie też sajgon zrobią, a żeby wyjąć trzeba włożyć. Albo wyłożyć. Kasę na paliwo, soczki z Biedronki i wejściówkę do dziury w ziemi z plastikowym wielorybem.
I to były doskonale zainwestowane pieniądze.
Dzieci uchachane. Córka Druga nawet rozum odzyskała i że chce siku wrzeszczała na szczycie najwyższej zjeżdżalni. Biegały, skakały, huśtały się, zjeżdżały, zdjęcia kazały sobie robić pod każdym eksponatem. Szał ciał. Padły w aucie. Zobaczymy czy MS nie padnie zaraz po tym, jak je wieczorem położy w łóżkach. Bo pracować musi. Na atrakcje takie.
dobrze jest pokonać przeciwnika jego własną bronią, ale jednej Matce umęczyć dwie istoty które mają zdecydowanie duuużo niżej środek ciężkości a i grawitacja jakby mniej na nie działa – to jest niejednokrotnie ponad ludzkie siły. Dlatego z tego miejsca – serdeczne gratulacje, bo jednak zostały spacyfikowane.
a ja postanowiłam tyłka z domu nie ruszać… Babcia tylko do pracy odwieziona, dziatwa dokazuje. Jutro starszy robi wypad do przedszkola, niech tam smarka i demoluje 😉 mlodsza chociaż chwilę będzie moze spokojna 😉 po południu moze ich gdzieś wywiozę, bo ich nosi :-/
A i ja po dniu podobnie radosnym z Potomakami dwoma zasiadam i rzeźbię online co to by starczyło na kurs piłki nożnej i zajęcia teatralne, ze nie wspomnę o cotygodniowym tesco….
Taaaa, skąd ja to znam. Wczoraj udało mi się popracować, ale nie zrobiłam tyle, ile bym chciała. A jak pomyślę, że przede mną „długi weekend” co oznacza, że CP będzie non stop w domu, to wiem, że nie zarobię nic…