No to mam!

Zastanawiałam się, co będzie, jak mi córki zachorują, gdy tylko pójdą do przedszkola. A córki zachorowały przed pójściem… I o ile Córka Pierwsza „tylko” lekko smarcze i pokasłuje w nocy, o tyle Córka Druga gluta za sobą ciągnie po ziemi, charczy i ropieją jej oczy. Jak na troskliwą matkę przystało uznałam, że nie idziemy do lekarza, bo przychodnie to zuoooo i na razie inhalujemy, poimy Lipomalem i odprawiamy czary. Bo jak nie wyzdrowieje do wtorku, to przedszkole zacznie od wagarów…

A ja w tym czasie uczę się cierpliwości. Wycieram zasmarkany nos, przekładam w nocy z boku na bok, usypiam kładąc marudę na sobie i gram w kulki na komórce. Prace tekstowe leżą, w domu syf, ale zakładam, że jak wyzdrowieje, pójdzie do przedszkola, to wrzucę do chaty granat i odbuduję wszystko na nowo….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *