Pewnie liczycie na coś takiego. Na życzenia świąteczne, noworoczne, na podsumowanie i na plany.
Ale…
Nie chce mi się.
Dokładnie tak. „Nie chce mi się”. Pod takim hasłem przebiegał mi rok 2016. Wkurzała mnie rzeczywistość ta moja, ta polityczna, rzeczywistość w telewizorze i na ulicach mojej ulubionej Belgii. W pracy pełne zniechęcenie, wypalenie, wstręt wręcz. Dzieci męczące, jęczące, codzienność nijaka. Ogólnie marazm, stany depresyjne.
Nie chce mi się.
Jednak, chociaż jestem typową „babą z jajami” (w przenośni), czasami potrzebuję podszeptów silnego faceta. Tak, bywa, że trafiam na takich, którzy dają mi jakąś moc. Słowami wkładają mi w ręce maczetę, którą wycinam w pień przeszłość i buduję swój nowy świat. Takiego poznałam dawno temu, przed maturą, której miałam nie zdać.
- Ty nie zdasz matury? No żartujesz przecież. Jesteś najmądrzejszą dziewczyną jak znam. Jak masz nie zdać matury???
Miał na imię Marcin, a ja zdałam maturę.
Tym razem pytanie zadał mi ON.
- Skoro tak bardzo wstydzisz się tego, że nie znasz angielskiego, dlaczego po prostu nie pójdziesz na kurs?
- Bo w sumie nie wiem czy gdzieś blisko jest szkoła. Nie wiem czy znajdę kurs wieczorny, żeby dzieci miały opiekę dziadka albo babci. Nie wiem czy mnie stać, bo jak trzeba zapłacić za semestr to na pewno nie…..
- To sprawdź….
Sprawdziłam. I zapisałam się na kurs. I poszłam jak ta głupia i powiedziałam, że od 12 lat z angielskim nic a nic, więc mnie zapisali do grupy średnio zaawansowanej, a po jednej lekcji przepisali do wyższej, bo się okazało, że wiem więcej, niż mi się wydawało.
I chciałam napisać, że chociaż bardzo mi się przez jedenaście miesięcy 2016 roku nic nie chciało, to w grudniu, dwunastego, ostatniego miesiąca tego parszywego roku, rzutem na taśmę poszłam na kurs.
I uważam, że to jest mój największy sukces tego roku. I nikt mi tego nie odbierze.
A ponieważ Sylwestra miałam na rockowo, to…..
Happy New Year, motherfuckers!
I was waiting for a story about a broken table :-p
Fuck the table! (and wasn’t broken)
:-O Now the story it’s even more interesting!
Ok. Now you just must tell the story 🙂
Brawo!
Rower sobie sprawiłaś nie taki #niechcemisie aż do końca ten rok był 😉
fucktycznie! I dużo na nim jeździłam. I suszarkę. Ta sama jeździ (4x w tygodniu)
Też mam taki stan, że nic mi się nie chce 😉 coś tam robię ale wolałabym nie 😀 You rock mother ;D
Właśnie zostałaś moją mentorką,od dziś to moje motto: COŚ TAM ROBIĘ,ALE WOLAŁABYM NIE <3
Badz szczesliwa Matko (niech Ci sie wiedzie w milosci i w robocie), koncz książkę (bo doczekac sie nie moge), zdrowa badz (nie daj zarobic medykom), podrozuj (dokad zamarzysz), jedz gofry (objetosci nie zwiekszajac), rozsmieszaj nas nadal i pamietaj: u are the best!!!
Na razie mam tylko plany na podróż. Książka znowu leży…
Ja to nawet planow nie mam wiec i tak jestes gora 🙂
Hepi niu jer matko ?
Ola, wszystkiego dobrego, co tylko sobie wymarzysz, w 2017! 🙂
Brawy Ty! ?
Jeeeeeaaaa!
Kupiłam suszarkę dzięki Tobie i jestem przeszczęślia. Chodzi w kółko. 🙂
Jak chodzi w kółko to może jest źle wypoziomowana? 😉
Pkt 7 pierwsza część .pytanie:dla czyjego męża.? 😀