Zaczął się rok szkolny, zaczęła się piździawa, senność i poczucie, że czas zasuwa odrzutowcem. Córka Pierwsza zaliczyła pierwszą lekcję pływania. Była zachwycona! Ja również, bo się tam z nią nie certolili: „nogi do wody, trzymamy makaron, wskakujemy”. A to nie brodzik hotelowy, nie jakieś tam termy, ale normalny basen. W miejscu gdzie jest płytko, jest chyba 1,3 m, a woda ma zawsze ok. 27-28 stopni.
Wczoraj miała też pierwszą lekcję angielskiego. Przyszła taka dziewczynka lat 19, mocno przestraszona. Przyznała, że angielski zna, bo jest na filologii, ale doświadczenia w nauce dziecka dużego nie ma. No to będzie miała, bo się okazało, że jest bardzo rozgarnięta, pomysły na lekcje miała fajne. Do tego była punktualnie, zajęcia poprowadziła nieco dłuższe, a gdy jej wręczyłam więcej kasy niż powinnam, to powiedziała, że to za dużo. Córka Pierwsza po lekcji, którą spędziła rysując, bawiąc się, skacząc na trampolinie (nauka liczenia po ang – liczyła skoki), wszystko podczas rozmów w języku angielskim, była wniebowzięta. Przy okazji spytałam dziewczyny czy mnie by też nie poduczyła. 30 min. zabawy po angielsku z CP, potem godzina kucia czasów i słówek oraz luźnych konwersacji ze mną i znowu 30 min. zabawy po angielsku z CP. Przy okazji, pozytywnie zmotywowana, przełączyłam odbiornik telewizyjny na język angielski. Córka Druga się popłakała.
Jednak przeżycia Córki Pierwszej i Drugiej, to nic w porównaniu z tym, co dzisiaj przeżyje dziadek.
Bo ja idę do kina. Na pokaz przedpremierowy Everestu w 3D. I jak się umawiałam, to nie wiedziałam, że babcia jedzie na jakąś konferencję i nie nie będzie jej cały weekend.
– Zawsze tak jest, zawsze! – nie kryłam rozżalenia.
Babcia więc powiedziała dziadkowi, że zostanie sam z dziećmi. Bywał już, gdy ja wyskakiwałam do sklepu. Wtedy one oglądały bajkę, a dziadek sprawdzał czy żadna nie odkręciła gazu, albo nie bawi się żyletkami. Tym razem będzie musiał położyć je spać.
– Nie martw się. One ci powiedzą, co i jak…. – pocieszyła babcia.
Dziadek nie ma więc wyjścia. Dlatego ja, by go udobruchać, ugotowałam jego ulubione kaszubskie danie. Kurę się gotuje przez 2h z warzywami i przyprawami, czyli powstaje rosół, a potem z części tego rosołu robi się jasny sos na bazie masła, mąki, żółtek, doprawia się sokiem z cytryny i podaje z rodzynkami. Ryż, gotowana kura i sos.
Danie wyszło wyśmienicie.
Oby Everest był tego wart.
A mnie ten sos intryguje, zwlaszcza te rodzynki…. Podzielisz sie Matko przepisem?
http://www.powiatkoscierski.pl/upload/Ksiazka_kucharska_A5_koscierzyna.pdf „Kaszubskie frykasy”
Ryż z białym sosem! Obowiązkowe danie na każdym weselu 🙂
Zaraz czytam, dziekuje 🙂
Ale Ty dobra córka jesteś,takie frykasy dla Dziadka 🙂
Małgorzata Zalewska się wie
Marta Kamykowska można też użyć agrestu z kompotu zamiast rodzynek
Doczyalam wlasnie w uwagach pod przepisem, dziekuje 🙂 jutro bede probowac ten sos 🙂 sie tylko zastanawiam, czy koniecznie kura w tym sosie musi plywac… Krolik tez bedzie dobry?
Marta Kamykowska nie wiem. Nie znam opcji z królikiem. Wszędzie zawsze kura…
No to bedzie kura 🙂 zamrozonemu krolikowi juz i tak nic nie pomoze 🙂
Królik też jest ok 😉 wychodzi super 😉
O, to może ja w końcu raz kupię królika
No to jednak krolik 🙂 rosol jest pyszny, wiec bedzie calosc w zmienionej, srodkowopomorskiej wersji z ktolikiem zamiast kury 🙂
Marta Kamykowska a też się tak długo gotuje?
Mlody krolik calkiem szybko 🙂 ale mam takie 'dziadkowe’ nie z supermarketu 🙂
I jak tam królik w potrawce?
Nie wiem jak smakuje kura w potrawce, ale krolik wyszedl palce lizac 🙂
nawet nie wiedziałam, że to kaszubskie danie – lubimy
U nas też się to robi tylkp bez rodzynek super jest 😉
I u MS w soboty z kinem 😉
Podziel się Matko wrażeniami po kinie 🙂
na pewno. Nie mogę się doczekać
🙂
Ale podzielę się tylko tymi z filmu 😉
No po książce to ja się spodziewam mięsa i lodu
O, spoko. Się do kogoś przytulę
Tak. zwykle nie chodzę, tylko na 2d ale tutaj zrobię wyjątek
Ale w multi chyba było na 2d tez. Znaczy będzie, bo wchodzi po 18.09.
No tak….się wyraziłam jakoś 🙂 oczywiście z filmu wrażenia poproszę 😉
Ja często robię. Moi uwielbiają. I jem z ananasem 🙂
starożytni Kaszubi na pewno nie dodawali ananasa do tego dania 😉
Zawsze mi się wydawało, że to wielkopolskie danie 🙂
Wasze to było powstanie. My jedliśmy kurę. 😉
Ulubione danie moich dzieci. Jak się zapowiadają na obiad i pytam co by zjedli to zawsze albo potrawka (tak się u mnie nazywa to danie, tyle, że z kurczaka, a sos bez rodzynek, ale za to zaprawiony cukrem na słodko-kwaśno) albo gołąbki. Jedno i drugie pracochłonne, ale jakie pyszne! Do potrawki nieodzowna gotowana marchewka z groszkiem.
jak robią to danie tu, dostaję drgawek
Mmm pycha! Matko, jak tak dobrze karmisz, to i ja z córami Twymi chętnie zostanę, przy okazji umiem liczyć po angielsku 😉
Mała Mi też uwielbia swój basen i angielski, a teraz jeszcze gimnastykę, w przedszkolu mają też arteterapię, kynoterapię, logopedię, gimnastykę korekcyjną, rytmikę, robotykę i inne zajęcia… a ją to wszystko bawi, to się nazywa nauka przez zabawę i urozmaicenie codzienności ;D
…czasem aż jej zazdroszczę i chętnie bym się przyłączyła zamiast robić nudne rzeczy dobre dla nudnych dorosłych.
Matko jak to kino to randka to mam nadzieję że wcześniej się najadłaś 😀
Miałam żarcie ze sobą 😉
Człowiek się uczy na błędach no nie? 😉
każdy błąd przybliża do osiągnięcia sukcesu
A sukcesem w tym przypadku co będzie? 😉
Katarzyna Stachoń nooo brak głodu 😛
Ech kurczę a mi się jakieś już snuły pomysły po głowie…za dużo komedii romantycznych oglądam :p
Niesamowicie pozytywny wpis 😀
u mnie to się nazywa po prostu potrawka 😀
kurak ryż rodzynki agrest — lubi się !!!!
Dalczego miałby nie dać rady?!
Eee tam kaszubskie. W Pyrlandii to to nazywa się potrawka. I w większości mi przyjaznych domów nie daje się rodzynków. Kto to widział – muchy w sosie…