„Lubisz, gdy ktoś cię wita w drzwiach, a nie możesz pozwolić sobie na psa? 'Zrób’ sobie dzieci” – pomyślałam dzisiaj, gdy po 28 godzinach mojej nieobecności w domu dzieci rzuciły się na mnie radośnie. Skakały, piszczały, rzucały mi się na nogi. Identyko jak nasz pies rasy owczarek kaszubski z hodowli „schronisko pod Luzinem”. Potem moje abstrakcyjne myśli, które prawdopodobnie nie powinny ujrzeć światła dziennego, poszły w jeszcze bardziej zaskakującym kierunku.
Na przykład pomyślałam, że w hotelach zwykle płaci się za psa ekstra, a za dzieci połowę kwoty za nocleg. Z psem na spacer trzeba wychodzić. Trzeba. Minimum 3 razy dziennie, niezależnie od pogody. Z dziećmi trzeba raz dziennie, a jeśli pogoda jest zbyt hardcorowa, nie trzeba wychodzić wcale. Też się dzieciom kupuje zabawki i posłanie. Niektóre dzieci chodzą na smyczy (piękny widok….), niektórym przydałby się kaganiec. Tak samo jak dla pieska można dostać dla dzieci jedzenie gotowe. Tylko w słoikach, a nie w puszce, a zamiast kiełbasy, parówki. Za weterynarza trzeba płacić, lekarz w przychodni opłacony jest z naszych składek.
Tak, wiem, oszalałam. Zaraz będzie, że dzieci do zwierząt przyrównuję. Ale to żart taki. Humor dziwaczny. Taki matkosanepidowski.
Bo te dzieci takie fajne są. Piszczące i rzucające się na człowieka, jak wchodzi do domu. Od razu się człowiek czuje kochanym i mniej samotnym, ale przecież tak wprost nie napiszę, bo to nie po mojemu.
edit: Dzieci po kąpieli pachną, a nie śmierdzą!
edit 2: Dzieci też zżerają to co spadnie na podłogę i ciągle łażą nam pod nogami.
dobre skojarzenie, moje jeszcze do tego gryzą.
O, moje też! A ostatnio zaczęły mnie lizać. Jak pies.
🙂 Dobre 😉 Takie „matkosanepodowskie”. Swoją drogą, ciekawe kiedy w słownikach synonimów przy słowie – ironia pojawi się wyraz – matkosanepidowskie. 😉
Dziecko a szczeniak… Prawie robi różnicę 🙂
Fajny blog. Czytam Pani książkę. Fajowa.
Rozwala mnie ten blog. I ksiązka. Pozdrowić CD i CP! Koniecznie :p Widac że są crazyy 🙂 Uśmiałam się do łez. Jestem przy stronie 101! Powaażka!
PS. Jestem córką pana Roberta Łucniaka z którym miała Pani audycję w RDC 🙂
No i czasem jedyną metodą działającą jest warunkowanie, tylko zamiast kiełbasy na sznurku są jajka niespodzianki, kiderki albo żelki:-)
Mój najmłodszy Smoczek ślini się jak jak owczarek niemiecki mojej siostry 🙂 Zęby idą bidulkowi…
Zgadzam się w 100%!
Np. moje lubią w śmietniku grzebać, robią dużo hałasu jak listonosz puka do drzwi, zakradają się nam do łóżka (podobno właściciele psów dzielą się na tych, którzy śpią ze swoimi psami i tych, którzy się do tego nie przyznają). Analogie ciągną się w nieskończoność!
Pozdrawiam!
od kilku studentów medycyny i juz od starszych lekarzy z rodziny słyszałam opinie, jak bardzo nie lubili się uczyć do egzaminów z pediatrii
„bo to w sumie prawie jak weterynaria – nie powie gdzie boli, piszczy, w miejscu nie usiedzi, nic nie wytłumaczysz i weź się domyśl co mu jest jak głównym objawem jest płacz”
@MAMA KA :robi różnicę – dziecko kiedyś nauczy się mówić 😉
Dodałabym jeszcze że po dzieciach sprzątamy kupska a po psach prawie nikt nie sprząta.
Mój 10-miesięczny wnuk warczy i szczeka – z psami się bidulek wychowuje 😉
😀 A jak sie z tej smyczy urwa to nie dogonisz chyba,ze pod reka masz odpowiednia ”kielbase” na wabik;)
Mam takiego kolegę, który kocha psy i porównując je z moimi dwoma chłopakami skojarzenia mieliśmy podobne. Przewaga dzieci nad psami jest taka, że kiedy piesek umiera, dzieci nadają się już do grania w brydża.
ojoj Ronja…pojechalas :)….
a moje dziecko jeszcze taniej mnie wychodzi, bo zamiast cholernie drogich słoiczków, dziś na obiad córcia dorwała się do karmy z psiej miski z podłogi 🙂
Ty no toż to rzeczywiście na pierwszy rzut oka różnicy wielkiej nie ma… mój mały się ślini jak szczeniak… i jakby go bez pampersa puścić to obsika co popadnie… tylko jest jedna rzecz kluczowa – one się w końcu uczą mówić!!!!
Co ciekawe wielu ludzi robi odwrotnie. Marzą o dzieciach a sprawiają sobie psa.
Podłączę się także pod to wypisywanie podobieństw. Żyją sobie w moim domu 10-miesięczny Syn i 10-letni kot. Kot przed Synem ucieka jak przed co najmniej pitbullem.
Wyższość dzieci nad psami – jak je sraczka weźmie nie trzeba ganiać wkoło bloku :):)
Zaletę posiadania dziecka a nie psa codziennie około 4 rano obserwuję przez okno. Ja młodszą prowadzam po mieszkaniu a sąsiad z dołu już biega wokół bloku z pieskiem. Ja mam ciepło, on …
Hahahaha! Fantastyczne porównanie 🙂 I wiadomo wszak, że czytać należy z przymrużeniem oka 😉 Pozdrawiam cieplutko 🙂
no proszę, już mi się humor poprawił 🙂
Moje 3-letnie ostatnio wymyśliło, żebym mu słomkę rzucała, a on będzie aportował 🙂
Mam jedno i drugie i muszę powiedzieć, że nie zawsze przewaga jest po stronie dziecka:) Mój pies nie wkurza mnie tak często i mocno jak córka. Jak się w nocy rozpycha to bez problemu można go przesunąć, a dzieciaka boję się ruszyć, zbyt duże ryzyko, że się obudzi:) Jeśli chodzi o poranne wyjście, to często wolałabym wyprowadzić psa niż licytować się z dwulatką czy założy sweterek:)
Miałam piękną owczarzycę (czytaj: owczarka niemieckiego). Teraz mam dziecko i widzę wiele podobieństw w zachowaniu jednego i drugiego. Pozdrawiam!
nie jestem na fb, więc piszę tutaj- nie mogę zagłosować dzisiaj na książkę, bo 'dzienny limit został wykorzystany’, a ja głosowałam wczoraj :[