Przewrotnie

„Lubisz, gdy ktoś cię wita w drzwiach, a nie możesz pozwolić sobie na psa? 'Zrób’ sobie dzieci” – pomyślałam dzisiaj, gdy po 28 godzinach mojej nieobecności w domu dzieci rzuciły się na mnie radośnie.  Skakały, piszczały, rzucały mi się na nogi. Identyko jak nasz pies rasy owczarek kaszubski z hodowli „schronisko pod Luzinem”. Potem moje abstrakcyjne myśli, które prawdopodobnie nie powinny ujrzeć światła dziennego, poszły w jeszcze bardziej zaskakującym kierunku.

Na przykład pomyślałam, że w hotelach zwykle płaci się za psa ekstra, a za dzieci połowę kwoty za nocleg. Z psem na spacer trzeba wychodzić. Trzeba. Minimum 3 razy dziennie, niezależnie od pogody. Z dziećmi trzeba raz dziennie, a jeśli pogoda jest zbyt hardcorowa, nie trzeba wychodzić wcale. Też się dzieciom kupuje zabawki i posłanie. Niektóre dzieci chodzą na smyczy (piękny widok….), niektórym przydałby się kaganiec. Tak samo jak dla pieska można dostać dla dzieci jedzenie gotowe. Tylko w słoikach, a nie w puszce, a zamiast kiełbasy, parówki. Za weterynarza trzeba płacić, lekarz w przychodni opłacony jest z naszych składek.

Tak, wiem, oszalałam. Zaraz będzie, że dzieci do zwierząt przyrównuję. Ale to żart taki. Humor dziwaczny. Taki matkosanepidowski.

Bo te dzieci takie fajne są. Piszczące i rzucające się na człowieka, jak wchodzi do domu. Od razu się człowiek czuje kochanym i mniej samotnym, ale przecież tak wprost nie napiszę, bo to nie po mojemu.

 

 

edit: Dzieci po kąpieli pachną, a nie śmierdzą!

edit 2: Dzieci też zżerają to co spadnie na podłogę i ciągle łażą nam pod nogami.

27 odpowiedzi na “Przewrotnie”

  1. futrzak pisze:

    dobre skojarzenie, moje jeszcze do tego gryzą.

  2. Matka Sanepid pisze:

    O, moje też! A ostatnio zaczęły mnie lizać. Jak pies.

  3. Unthinkable pisze:

    🙂 Dobre 😉 Takie „matkosanepodowskie”. Swoją drogą, ciekawe kiedy w słownikach synonimów przy słowie – ironia pojawi się wyraz – matkosanepidowskie. 😉

  4. Mama Ka pisze:

    Dziecko a szczeniak… Prawie robi różnicę 🙂

  5. Lilia♥ pisze:

    Fajny blog. Czytam Pani książkę. Fajowa.
    Rozwala mnie ten blog. I ksiązka. Pozdrowić CD i CP! Koniecznie :p Widac że są crazyy 🙂 Uśmiałam się do łez. Jestem przy stronie 101! Powaażka!

    PS. Jestem córką pana Roberta Łucniaka z którym miała Pani audycję w RDC 🙂

  6. AntosiowaMama pisze:

    No i czasem jedyną metodą działającą jest warunkowanie, tylko zamiast kiełbasy na sznurku są jajka niespodzianki, kiderki albo żelki:-)

  7. Mama3.Smoczków pisze:

    Mój najmłodszy Smoczek ślini się jak jak owczarek niemiecki mojej siostry 🙂 Zęby idą bidulkowi…

  8. Lepsza.polowa pisze:

    Zgadzam się w 100%!
    Np. moje lubią w śmietniku grzebać, robią dużo hałasu jak listonosz puka do drzwi, zakradają się nam do łóżka (podobno właściciele psów dzielą się na tych, którzy śpią ze swoimi psami i tych, którzy się do tego nie przyznają). Analogie ciągną się w nieskończoność!

    Pozdrawiam!

  9. Kama pisze:

    od kilku studentów medycyny i juz od starszych lekarzy z rodziny słyszałam opinie, jak bardzo nie lubili się uczyć do egzaminów z pediatrii

    „bo to w sumie prawie jak weterynaria – nie powie gdzie boli, piszczy, w miejscu nie usiedzi, nic nie wytłumaczysz i weź się domyśl co mu jest jak głównym objawem jest płacz”

    @MAMA KA :robi różnicę – dziecko kiedyś nauczy się mówić 😉

  10. anka pisze:

    Dodałabym jeszcze że po dzieciach sprzątamy kupska a po psach prawie nikt nie sprząta.

  11. oslun pisze:

    Mój 10-miesięczny wnuk warczy i szczeka – z psami się bidulek wychowuje 😉

  12. mamahania pisze:

    😀 A jak sie z tej smyczy urwa to nie dogonisz chyba,ze pod reka masz odpowiednia ”kielbase” na wabik;)

  13. Ronja pisze:

    Mam takiego kolegę, który kocha psy i porównując je z moimi dwoma chłopakami skojarzenia mieliśmy podobne. Przewaga dzieci nad psami jest taka, że kiedy piesek umiera, dzieci nadają się już do grania w brydża.

  14. ojoj Ronja…pojechalas :)….

  15. lejdimama pisze:

    a moje dziecko jeszcze taniej mnie wychodzi, bo zamiast cholernie drogich słoiczków, dziś na obiad córcia dorwała się do karmy z psiej miski z podłogi 🙂

  16. ola pisze:

    Ty no toż to rzeczywiście na pierwszy rzut oka różnicy wielkiej nie ma… mój mały się ślini jak szczeniak… i jakby go bez pampersa puścić to obsika co popadnie… tylko jest jedna rzecz kluczowa – one się w końcu uczą mówić!!!!

  17. Co ciekawe wielu ludzi robi odwrotnie. Marzą o dzieciach a sprawiają sobie psa.

    Podłączę się także pod to wypisywanie podobieństw. Żyją sobie w moim domu 10-miesięczny Syn i 10-letni kot. Kot przed Synem ucieka jak przed co najmniej pitbullem.

  18. Mamma Mia pisze:

    Wyższość dzieci nad psami – jak je sraczka weźmie nie trzeba ganiać wkoło bloku :):)

  19. Zaletę posiadania dziecka a nie psa codziennie około 4 rano obserwuję przez okno. Ja młodszą prowadzam po mieszkaniu a sąsiad z dołu już biega wokół bloku z pieskiem. Ja mam ciepło, on …

  20. Hahahaha! Fantastyczne porównanie 🙂 I wiadomo wszak, że czytać należy z przymrużeniem oka 😉 Pozdrawiam cieplutko 🙂

  21. agawi pisze:

    no proszę, już mi się humor poprawił 🙂

  22. Ola pisze:

    Moje 3-letnie ostatnio wymyśliło, żebym mu słomkę rzucała, a on będzie aportował 🙂

  23. ankakd pisze:

    Mam jedno i drugie i muszę powiedzieć, że nie zawsze przewaga jest po stronie dziecka:) Mój pies nie wkurza mnie tak często i mocno jak córka. Jak się w nocy rozpycha to bez problemu można go przesunąć, a dzieciaka boję się ruszyć, zbyt duże ryzyko, że się obudzi:) Jeśli chodzi o poranne wyjście, to często wolałabym wyprowadzić psa niż licytować się z dwulatką czy założy sweterek:)

  24. Mamamaj pisze:

    Miałam piękną owczarzycę (czytaj: owczarka niemieckiego). Teraz mam dziecko i widzę wiele podobieństw w zachowaniu jednego i drugiego. Pozdrawiam!

  25. Basia pisze:

    nie jestem na fb, więc piszę tutaj- nie mogę zagłosować dzisiaj na książkę, bo 'dzienny limit został wykorzystany’, a ja głosowałam wczoraj :[

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *