Córka Pierwsza poszła dzisiaj na zajęcia sama. Ryczała. Córka Druga też w szatni ryczała. Ale ona o to, że nie idzie na zajęcia.
Spędziłam z CD dwie samotne godziny. Właściwie nie zdarza się bym z nią bywała sam na sam. One zawsze są we dwie. Zawsze w komplecie. I nawet nie przypuszczałam, że z CD jest tak cicho. Pamiętam, że zawsze lubiłam spacery z Córką Pierwszą, bo mogłam radia posłuchać, a ona sobie spała w wózku albo oglądała świat. A teraz wiecznie gada. Gada, gada, gada. CD za to ciągle w wózku się darła. A teraz sobie tak siedzi, rozgląda się, żuje bułkę, a ja mogę się wsłuchać w swoje myśli. Dawno nie byłam matką jednego dziecka. Odzwyczaiłam się. I muszę przyznać, że z jednym to jest raj. Jest luz. Jest pełen relaks.
A ja mam ciągle je dwie.