Znacie te historyjki o kolejności dzieci w rodzinie? Nie wiem, gdzie je znaleźć, ale było coś w stylu:
Dziecko zjada monetę
Pierwsze dziecko – jedziesz z nim na pogotowie i żądasz natychmiastowego prześwietlenia.
Drugie dziecko – czekasz aż wysra.
Trzecie dziecko – odtrącasz mu kwotę od kieszonkowego.
No i o co najbardziej martwią się rodzice pierwszego dziecka? O zasypianie. Byle szybkie, byle w łóżeczku, byle w swoim pokoju, byle przesypiało całe noce, byle nie przyzwyczaiło się do noszenia.
Też tacy z Ojcem Biologicznym byliśmy. Nawet próbowaliśmy na Córce Pierwszej zastosować metodę 3-5-7, ale już po trzech dniach uznaliśmy, że stosowanie tortur na dziecku kiedyś się na nas zemści. I zemściło się. Dzisiaj emocjonalnie rozhuśtana zołza budzi nas o 6.00.
Gdy urodziła się Córka Druga uważaliśmy, że każda metoda dobra, byle by dzieciak zasnął. Spała w naszym pokoju, w otwartym na nasz materac łóżeczku. Raz zasypiała na naszych rękach, raz w chuście, innym razem kładliśmy ja na brzuszku. Potem przyszedł taki moment, że ja ją usypiałam bujając na kolanach (3 minuty i padała, więc wysiłek dla mnie żaden), a mąż leżąc obok i pykając kolejne kulki oraz Angry Birds. Gdy w naszym domu nastał czas niani E., ta usypiała CD też na kolanach, ale za to w dużym pokoju. Niania G. usypiała odkładając do łóżeczka i siedząc obok. Gdy CD poszła do przedszkola albo nie spała wcale, albo słaniając się na nogach szła na kanapę w centralnym miejscu zabaw i zasypiała, a potem pani przenosiła ją do sypialni. Obecnie jest tak, że CD wieczorem zasypia w swoim łóżeczku, w pokoju wspólnym ze starszą siostrą, podczas czytania książeczek, a w dzień w moim łóżku, podczas gdy ja leżę obok albo klepię w kompa. Tak samo jak przy zasypianiu na kolanach zajmuje jej to 3 minuty. Jeśli nie jest zmęczona, nie idzie spać. I tyle.
Nie potrzebowała więc żadnego treningu. Żadnych reguł. Dostosowywała się do usypiającej osoby, do otoczenia. Była śpiąca – szła spać. Nieważne czy z nianią, czy ze mną, czy w przedszkolu. Może robi to, bo my się nie spinamy. Bo nie drżymy przed każdym usypianiem z myślą „O rany, co to będzie?”, bo wiemy że jak nie zaśnie o 20.00, to zaśnie na kanapie o 20.30 i nie będzie to miało na nią żadnego negatywnego wpływu?