Pomijam już jeżdżenie na rowerze i czyszczenie łazienki parowym mopem. Bo to jeszcze jakoś można wytłumaczyć. Ale tego nie przewidziałam:
– Umyłam okno w kuchni – napisała mi na czacie Marjannka. – Dupy nie urywa i można by to zrobić lepiej, ale i tak jest 100 razy lepiej niż było.
– Ja nalałam do butelek z Ikei, takich z kapslem, wodę z dodatkiem fioletowego barwnika, powciskałam w nie żonkile i tak postawiłam na oknach. Jak żonkile rozkwitną, to będzie kolorowo wyglądać – odpowiedziałam krótko….
– Nie masz wrażenia, że nam trochę odwala? U mnie to zrozumiałe, ale u ciebie? – rzekła ciężarna po hiszpańskim urlopie Marjannka.
Potem jej coś pisałam jeszcze o jakiejś poświacie… Nie wygląda to dobrze. I te butelki z fioletową wodą po zmroku też dobrze nie wyglądają. Raczej jak wnętrze toi-toi’a niż wazon.
Ale do prawdziwego szaleństwa doprowadzą mnie moje plecy w połączeniu z potrzebami emocjonalnymi Córki Drugiej.
– Buzi!
– I jeszcze raz buuuuuzi!
– I przytul……
I jak ta wisiałam nad nią, gdy leżała w łóżku, to mnie złapała za szyję, dociągnęła do siebie i właśnie wtedy jeden z kręgów kręgosłupa na odcinku piersiowym wyskoczył z miejsca, w które dokładnie przed tygodniem wcisnęła mi go pani Agnieszka od naprawiania kręgosłupów i cudów wszelakich (np. wkładając swoje kciuki pod moją potylicę wyleczyła mi zatoki….).
Godzinę i 15 minut, kasując przy okazji 100 zł, mi te plecy naprawiała. Jęczałam, stękałam, następnego dnia miałam zakwasy, ale wszystkie kręgi na miejscu. A ta podczas przytulania mi go przestawiła….
PS. 1 Jak mi ostatnio te plecy tak strzeliły, to poszłam do lekarki i mówię, że to kolejny raz, że mam 33 lata, że 2 małych dzieci, że pracuję na śmieciówkach i połowie etatu, więc renty raczej nie dostanę i że może by mi jakieś prześwietlenie zrobili albo dali skierowanie na rehabilitację…. Uhahana cała obserwowałam, jak wypisuje trzy świstki. Okazało się, że na jednym była recepta na zastrzyki (30 zł za 5 dawek) a na dwóch zlecenie ich wykonania. Papiery podarłam, wywaliłam do kosza i poszłam do pani Agnieszki…. No ale Córka Druga mnie załatwiła…
PS. 2 Ale w sanatorium to bym pewnie miała branie….
dzieci to nie choroba. sanatorium na nie nie przyznaja.:) albo 🙁 do wyboru wedle humoru:)
Ale ja choruję na kręgosłup, a nie na dzieci 😉
W sanatorium to akurat 90% stanowią kobiety, jak wynika z opowieści sąsiadek, które to wszędzie już były i wszystko widziały 🙂
A na taki masażyk to warto się wybrać nawet bez potrzeby wsadzania kręgów 🙂
Ej tam. Babcia była i miała takie branie, że dziadek musiał też pojechać i jej pilnować. A była wtedy o dobre 10 lat starsza niż ja jestem teraz :>
Też byłam dobra,bo garaż sprzątałam dwa dni i rwa kulszowa(wieeelka radość dla mojej osoby) znowuż mnie dopadła.A dodam chłop w trasie ,mieszkam tam gdzie psy dupami szczekają i wszędzie cholernie daleko,dzieci wlokę codziennie do autobusu kilometr i przez pięć godzin tresuję czyt.opiekuję się 16 potworami w punkcie przedszkolny. Nie to co bym narzekała ale jak się chodzi jak Qwasimodo jakiś to szału nie ma…
a kichnięcie jak boli…. alaaaaa
Kichać to się bałam zaraz po porodzie…Kobity na sali do zawału doprowadzałam ,bo jak kichnęłam(katar miałam normalny..) to sie darłam,że oberwało mi się i siadałam na podłodze…A później się śmiać nie mogłam,bo nie dość że cholernie bolało to oddziałową jeszcze wołały:P
a powinno się należeć sanatorium „na dzieci”, przy dwójce to przynajmniej raz na dwa lata 🙂 ja całuję młodszą zawisając przez łóżeczko :))))) czasem po serii całusów i przytulaków nie umiem znad szczebelek się podnieść 🙁
A przy trójce to co roku ! Zwłaszcza mojej….Dwulatka ustawia pięciolatkę ,a pięciolatka terroryzuje trzynastolatka …Wieczna wojna
Popieram!,sanatorium dla zmęczonych rodziców:)Ostatnio myślałam,że przydałby mi się choć dzień wolnego
I jeśli jeszcze na dodatek dziecki żyrte i wagę normalną przekraczają o 50%.Chyba lodówkę na kłódkę zamknę ,bo moja CP jak uśnie to dźwig średniej wielkości by się przydał i zazwyczaj matka w tej uroczej roli…
Matko, w sanatorium to ty byś taki szał zrobiła, że strach się bać 🙂 a te zastrzyki toto może siakieś takie „blokery” były (z blokersami nie mylić) bo blokery jak łupną, to boleć przestaje, a jak blokersi to ponoć zaczyna.
Odrobinę czułości no i zawsze coś się ….
kurka wodna z tymi dziewczynami 😉
Matko jeszcze ktoś pomyśli że te żonkile to denaturat piją z tej butelki 😉 innego barwnika nie miałaś? 😉 Zdrówka życzę i kasy na wizytę u p. Agnieszki 😉
Miał być jeden wazon fioletowy, a drugi różowy, ale za dużo fioletowego barwnika wrzuciłam, więc zaczęłam rozrzedzać wodę i ostatecznie wsio zrobiłam w fiolecie.
Ja po takim zwisaniu nad szczebelkami przy dwóch szybko przerobiłam łóżeczka na takie normalne (na szczescie miały taką opcje.) Dokupiłam tylko ikeowskie barierki za 30 zl. Spadli moze po dwa razy i nauczyli sie a ja przynajmniej nie mialam problemu z wyprostowaniem sie przed wyjsciem z pokoju
My mamy już piętrówkę, ale jakoś tak dziwnie się zginam nad CD…
Jeju, to wszystkie dzieci tak mają? 😉 Dam buziaki, poprzytulam i jak wychodzę z ich pokoju to jeszcze ostatniego buziaka/przytulaka chcą. I wtedy zazwyczaj właśnie tak nad nimi zawisnę na szybkiego buziaka, a tu ktoś mnie trzyma za szyję, a moje plecy wołają o pomoc.
Nie, to CD tak ma: buziak, przytulas, przytulas, buziak, buziak, pomachać, przytulas, buziak. Piciu i siku. Buziak, przytulas, przytulas buziak, buziak, buziak….
Współczuję tego bólu kręgosłupa. Ja też mam z tym problemy.
[…] z kanapy i siadanie na kanapie. Ewentualnie nalewanie wody z czajnika do kubka z kawą. I nagle, od tej wiosny zapewne, postanowiłam rozszerzyć zakres ruchów mego sflaczałego […]