Ten moment, kiedy mam ochotę zawyć

Są takie momenty.

Kiedy już nie ma się siły na nic, kiedy życie daje w kość, bliska osoba odchodzi, dzieci dokuczają, samochód gaśnie na każdym rondzie. Mogłabym o nich napisać. Mogłabym… ale bywa trudniej nawet.

To ten moment, kiedy jest wieczór, typowe dla dnia dźwięki ustają, dzieci śpią w swoich łóżkach z rączkami włożonymi pod policzki, a ja snuję się po mieszkaniu

w dresie

dziurawej bluzce

z rozwianym włosem

przetłuszczoną cerą

i mam taką niesamowitą ochotę, żeby osłodzić sobie życie….

ale uświadamiam sobie, że…

już w ciągu dnia zjadłam:

5 Wertersów, 3 wielkie cuksy lemonkowe z takim kwaśnym proszkiem w środku, 2 Kinder Bueno, pół białej czekolady, która mi się ostała po torcie makowym, suchego muffina kawowego z chałwą, którego maczałam w RedBullu  oraz garść Maltesers.

I że urośnie mi dupa.

To jest dopiero rozgoryczenie. Też tak macie?

(autor: Matko Sanepidelho)

66 odpowiedzi na “Ten moment, kiedy mam ochotę zawyć”

  1. KK pisze:

    Matko… a mi dzisiaj moje clio odmówiło posłuszeństwa. Ledwo wróciłam z pracy. A pan mechanik pomysłu nie ma co mu dolega, bo objawy dziwne i niejednoznaczne (jakżeby inaczej???). I jakby szczęścia było mało to jeszcze w czasie telekonferencji na temat powyższego problemu telefon rozładował mi się definitywnie i nawet po podłączeniu do ładowarki współpracy odmawia. A w domu czekolady ani kosteczki… Jakiś 13 dzisiaj czy jak?

  2. Ewa pisze:

    wiedziałam że coś jest ze mną nie tak…. nie lubię czekolady. Jedynie mleczna Studencka w małych ilościach….

  3. mrymry pisze:

    ja dzisiaj kompulsywnie wchłonęłam podwójne frytki i małe cappuchino z trzeba cukrami z maka, a potem zrobiło mi się jeszcze gorzej w głowę, jak pomyslałam, że znowu zgrubnę i będę jeszcze bardziej tłusta i okropna, niż jestem teraz, a powinnam zgubić tak z 15 kilo, zamiast tego przytyłam 3. Tadaaaaa…

  4. Ania Pluta via Facebook pisze:

    Haha uwielbiam Cie <3

  5. Aga Nobell via Facebook pisze:

    Fuj, naprawdę to wszystko zjadłaś i brzuch cię nie boli??

  6. Agata pisze:

    Codziennie tu zaglądam,rzadko komentuję,ale dziś muszę….Gdy byłam na swoim życiowym zakręcie koleżanka pożyczyła mi Twoją książkę, żebym przestała się mazać i pośmiała trochę 🙂 pomyślałam wtedy „skoro MS dała radę po rozstaniu mając dwójkę dzieci,to i ja dam….”- i dałam, wierz,lub nie,ale to w dużej mierze Twoja zasługa,więc zrób coś dla mnie ponownie i GŁOWA DO GÓRY!!! ściskam 🙂

  7. Też tak miewam ale wolę słone niż słodkie 😉 wytrwałości Matko!

  8. Ania pisze:

    O rosnących wymiarach się nie wypowiadam, ja już mam oponę od małego traktora. Ale mamy renault z gazem i jak gasł na okrągło to pomogła regulacja zaworów gdziekolwiek one są. Podrawiam

  9. Jola Dragon via Facebook pisze:

    auuuuuuuuu

  10. Luna pisze:

    ŁO MATKO ja wychodzę powoli na prostą ludzki pan zostawił dom na kredy, trzynastoletniego trupa diesla i dwoje dzieci 14 lat i rok aha i ijeszcze 50 tyś mu musiałam dać kieszonkowego, byłam dziurą w bluzce paierkiem po czekoladzie i wodą po ogórkach ALE wstaje słońce i u Ciebie też wzejdzie takiej jak Ty ze świecą szukać przytulam Iwona

  11. Iwona pisze:

    Trzymaj się. Pogoda lepsza się zrobi – słońce może zaświeci. Będzie dobrze. Musi być 🙂 Ściskam mocno.

Skomentuj Agata Pytel via Facebook Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *