Wielka wyprawa

Gdy Ojciec Biologiczny spakował walizki i wyjechał w nieznane, Matka Sanepid poszła spać. Gdy się dowiedziała, że ma wydać książkę, też po prostu poszła spać. Gdy się dowiedziała, że ma tę książkę wydać za dwa tygodnie, coś tam napisała do tej swojej książki i poszła spać. Ale jak się Matka dowiedziała, że ma jechać do Warszawy… to już spać nie mogła.

Nie żeby Matka nieobyta w świecie była. Nie. Mieszkała w Krakowie, bywała w Warszawie, zna Ciechanów (nie pytajcie skąd….), ale ta podróż będzie pierwszą bez dzieci. Najpierw się Matka zaczęła martwić, że nie umie biletów na autobus kupić, potem zaczęła gotować jaja na twardo, bo do Warszawy 400 km, to zjeść coś w trasie będzie trzeba, a jak się położyła do łóżka to zaczęła myśleć o tych dzieciorach za szafą. Nie,  nie chodzi o jakieś moje zwidy, ale o normalne dzieciory, czyli moje dzieci, co śpią teraz za szafą (jedna z gorączką, druga z kaszlem – tak się po połowie chorobą podzieliły). Bo Matka ich nigdy na noc nie zostawiła. Nigdy. Nawet na troszkę. Jak Córkę Pierwszą zostawiała to tylko po to, żeby urodzić Córkę Drugą. A teraz nagle Matka ma spakować torbę i wyjechać do Warszawy, i ma zamiast z dzieciorami się użerać, to pić wino z Marjannką. I ma się radiowo udzielać. I na obiad ze swoją redaktorką między innym ma iść (obiecali mi naleśniki i gorący kubek….*)

I jak one tak beze mnie? Umyją się**, przebiorą w piżamki, posłuchają bajki w wykonaniu babci i pójdą spać? Tak beze mnie? A ja z tą Marjannką nad winem tak sobie będę siedziała gdzieś w Stolicy?

Dzisiaj znowu chyba nie zasnę….

 

 

* A nie. Przepraszam, sprawdziłam w mailu. Pisali, że naleśniki i gorący kubek są najlepsze, więc mi nie dadzą.

** Kurcze. Zębów dzisiaj nie umyły…

33 odpowiedzi na “Wielka wyprawa”

  1. Kaja pisze:

    Powodzenia!
    jakoś jestem pewna, że dzieciaki dadzą sobie radę.
    Choć rozterki rozumiem doskonale 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *