Do kina poszłam dzisiaj. Akurat tak się złożyło, że na film „Bogowie”. Jak na kociarę przystało. Ale po drodze…. o mało nie umarłam!
Serio.
Człowiek to nigdy nie wie, kiedy przyjdzie jego koniec. Nie mogłam złapać tchu, wiłam się walcząc o życie, cała przeszłość mignęła mi przed oczami, tunel i światło też widziałam, myślałam „Dżizas, co teraz będzie z moimi dziećmi?”. Jednak trzeba uważać, gdy się je emenemsy…. Jak taki orzeszek wleci do niewłaściwej dziurki….
A sam film bardzo dobry. Nie ma to tamto. Świat się kończy – MS chodzi na polskie produkcje.
Matko z tymi nie tymi dziurkami to nie żarty. Ostatnio musiałam pomóc bratowej dzień po ślubie nie w ta dziurka kawałek śliwki wpadło. O zgrozo jak zobaczyłam że jest fioletowa. Na szczęście uratowana a brat nie jest najmłodszym wdowcem na świecie.
Namowilas mnie idę na ten film.
Fioletowe śliwki to samo zuo.
ja mam jakąś paskudną zdolność do zakrztuszenia się nawet własną śliną, no wleci i koniec. wydycham powietrze, ale zaczerpnąć to już ni cholery… i tak sobie człowiek sinieje i sam siebie uspokoić próbuje, pot zimny czoło zrasza, słabo nagle…. a tu próbuj oddychać i łapy mieć w górze… masakra, a na „Bogowie” iść muszę, ostatni polski film jaki widziałam w kinie (w całości) to Kołysanka. też rewelacja, choć zupełnie inna opcja 🙂
ja mam to samo, dokładnie.Jedyne co pomaga, to próbować złapać powietrze nosem, ale najpierw przewiesić się wpół przez wannę, pomaga chyba ucisk na przeponę.Czy masz może usunięte migdały? Bo ja tak i myślę, że tu leży przyczyna.
migdały mam wszystkie, ot – taka ze mnie sierota. najgłupszy jest wtedy strach, bo nie „wdechniesz” i nikt ci nie pomoże… jaja jakieś se robią te nasze organizmy z nas 🙂
znam ten strach doskonale.
to jest strasznie niefajne
Ja tak kiedys w aucie sie maltizersem zaksztusiłam, małż mnie na poboczu reanimował ale mamy z tego polewkę jak wspominamy a to 14 lat temu było
A w ogóle, gdybym następnym razem skutecznie padła gdzieś w drodze do kina, to bierzcie ludzie ze mnie co chcecie: nerki, wątrobę, serce, płuca. Co się da. Twarzy pewnie nikt nie zechce, ale jakby co się deklaruję.
Rogówki Matko, nie zapominaj o rogówkach 🙂
Matko, ja też tak wszystkim bliskim gadam, ale co by było to legalne na bank, to zapisać i napisać trzeba, nawet tatuaż nie wystarczy 😉
ale moja rodzina też jest pro, więc nikt by się nie sprzeciwił.
ale ponoć to jest tak, że nawet jak nie ma absolutnej niezgody (osobnika bądź rodziny) to lekarz też robi – „wedle sumienia”. znam przypadek – kolega, zakończył żywot przedwcześnie, maszyny funkcje życiowe podtrzymywały jedynie – kolega był pro-oddaniu wszystkiego co się da, rodzina nie robiła problemów, a lekarz niemal tydzień latał za „zgodą poszkodowanego”
naprawde? to jakis nawiedzony bo wg polskiego prawa jest domyslne pozwolenie poszkodowanego, jak sie nie chce oddawac organow to wtedy trzeba osbiscie za zycia list napisac i wyslac do odpowiednich instytucji
Matko Uwielbiam Cię (i nie dlatego, że kiedyś u Ciebie wakacje nad morzem wygrałam- za to cię kocham 😛 ), poprawiasz humor o każdej porze dnia i nocy. Można Cię cytować, a teksty niektóre powinny gdzieś na ścianach być malowane 😛
No u mnie z organami nie poszaleją, płuca do bani bo fajków nie moge skutecznie rzucić, wątroba pewnie w rozsypce i nie przez alkohol, na facjate też pewnie sie desperat nie znajdzie….ale niech biorą co sie da
może chociaż nereczki? 😉
czyli cynaderki?
przestraszyłaś mnie;(
A już miałam nadzieję, że napiszesz, że beznadziejny i nie będę żałować, że nie mam z kim Szkodnika zostawić.
Też wczoraj byłam w kinie na tym filmie i też się świat kończy, że poszłam do kina i w dodatku napolski film.
Jestem zachwycona filmem, Kot jest rewelacyjny, cały czas miałam wrażenie, że podglądam Religę.
A refleksje te same – co z moim synem, gdyby mi się coś stało, co ze mną, jeśli jemu lub mężowi coś by się stało
Zaskoczyło mnie i to bardzo pozytywnie, że film nie był całkiem „poważny” – wątki, a właściwie teksty humorystyczne są strzałem w 10
O Mariolo
Ups… czyli o mały włos zgubiłoby Cię łakomstwo…? :> Muszę to głebij przemyśleć na przyszłość 😉
W każdym razie cieszę się, że jednak się uratowałaś jakimś cudem…