Wiecie jak to jest, kiedy dokonuje się odkrycia, które nie zbawi świata, nie wyleczy raka, a jednak ma ogromne znaczenie dla osobistego postrzegania rzeczywistości i przyczynia się do zmiany przyzwyczajeń?
Otóż pojechałam sobie do znajomych na dwa dni, było to jeszcze w grudniu zeszłego roku. Na wódeczkę. To znaczy nie tylko na wódeczkę, ale w sumie to głównie na wódeczkę. No i wypiłam tej wódeczki tak ociupinkę i mnie Magda kładła spać i miseczkę mi przyniosła, jakby co, bo jednak wódeczka ciężkostrawna i mi powiedziała, że prześcieradło jest czyste, tylko na słońcu się odbarwiło już trochę, dlatego jest takie granatowo-niebieskie, a nie równo granatowe. Czy jakoś tak mi wtedy powiedziała. Wiecie… wódeczka.
I ja wtedy, po 38 latach życia w przeświadczeniu, że prześcieradła zawsze, ale to zawsze są białe, dowiedziałam się, że można je mieć w kolorze granatowym. Lub niebieskim, jak się odbarwi na słońcu. I tak żyłam z tą myślą do dzisiaj, bo dzisiaj poszłam do sklepu i dowiedziałam się, że nie tylko granatowe, ale też błękitne, różowe, zielone w różnych odcieniach, CZARNE i szare. I ja po tych 38 latach nagle mam szare, prawdziwie szare prześcieradło, a białe, po tych prawie 4 dekadach nudy wyrzuciłam do kosza.
Mój bosze. Jak wódeczka wiele dobrego w moim życiu zrobiła <3