Matka chce się wylaszczyć

Nie dla niego – dla siebie. Matka-Sanepid znowu musi zostać kobietą samodzielną, pewną siebie i co najważniejsze niezależną finansowo. Karierę dzieciom poświęciła, cały etat na rzecz połówki dzieciom poświęciła, figurę też, innych zalet nigdy nie miała. Męża złapała na poczucie humoru i niesamowitą inteligencję – to jej zostało, ale mężowi się znudziło i tych oczywistych zalet Matki już nie dostrzega.

No to Matka oprócz kręcenia hula-hopem będzie się malować. O! Walnie se tapetę, umaluje pazury, chociaż jeszcze nie potrafi, oko podkreśli, kiecę zakupi choćby mąż na bilet miesięczny kasy już nie miał i pójdzie w pizdu. Do pracy znaczy się. Podejmie się nowych zadań, skupi na swoim rozwoju, obowiązki domowe przekaże małżonkowi, przedszkole dzieciom wypasione znajdzie. I wszystko na obcasach, mimo że ma prawie dwa metry wzrostu i bez nich. A nuż się okaże, że sobie życie od nowa i lepiej ułoży?

No kurde, szansa jest, nie? Czy mam do końca żywota w żałobie nad młodością (i miłością) utraconą tkwić?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *