Szefowa:
– Idę do sklepu, kupić coś Wam?
Zazwyczaj dziewczyny proszą o jogurt, bułkę, puszkę coli.
Ja:
– Paluszki krabowe, makaron chiński i butelkę cin-cin z limonką.
– ???
– Serio.
Poszła, kupiła… Okazało się, że sama szła tylko po papier toaletowy, więc tak w sumie zrobiła mi zakupy. Wpadka, nie? 😉
Za 2h idę do pracy, do 17.00. Ech. Potem obiad, sałatka, wino, film w łóżku, szampan i idziemy spać.