nam przedwczoraj i jak zasnęła w drodze na Wigilię tak całą przespała. Mikołaja też przespała i prezenty dostała mocno po fakcie. Prezent to taki dla nas, że mogliśmy spokojnie zjeść, posiedzieć przy choince a Sajgon zaczął się później. Bo Córka Druga jest histeryczką i wyje na widok psa. Jak już zaczęła wyć, to się zebraliśmy do domu 🙂
Córka Pierwsza natomiast zachowywała się wzorowo, poza tym że zgarnęła wszystkie zabawki i niczym nie chce się z siostrą podzielić. I dzisiaj rano, gdy pytałam czy cieszy się z nowego fioletowego konika Pony powiedziała, że tak, ale że jeszcze smoka od Mikołaja chciała. Kurcze, zabawek nigdy dość! I dostała jeszcze radio MP3 z karaoke. Takie poręczne, kolorowe, z wyciąganym mikrofonem, żeby mogła śpiewać razem z wykonawcą. Przez dwa dni poznaliśmy wszystkie przeboje Fasolek, Majki Jeżowskiej i Natalii Kukulskiej. Co ciekawe, nas bardzo cieszy to śpiewanie razem z nią i robimy z nią wywiady.
Matka Sanepid dostała zaś smartfona. Podejrzewała, że go dostanie, bo Córka Pierwsza któregoś dnia przed Wigilią wparowała do pokoju i powiedziała
– Mamo, daj swój telefon!
– Tu leży…
– Ale ten drugi!
i zapadła taka niezręczna cisza….
Smartfon bardzo fajny, palce nieco muszę sobie odchudzić, żeby w ikonki klawiszy trafiać lepiej. Robię też wszystko, by Córka Pierwsza się nie skapnęła, że obsługa tego cuda jest tak prosta, że trzylatka dałaby radę, a małż od dwóch dni głównie gra w Angry Birds.
Dostaliśmy też z małżem wspólny prezent: książkę z 69 zabawami łóżkowymi. No tak, jak chłop coś nabroi (nieważne co, nie musi być związane z seksem) to zawsze jest, że za mało bzykania miał, nie? I że jego kobieta za rzadko w samym staniku chodziła i nie umie tańczyć na rurze. Jak mnie to wkurza!
Ale książka sama w sobie fajna, tylko ci co ją pisali chyba dzieci nie mają 😉 Bo zwykła zabawa w chowanego… Rada: „Rozbierzcie się do naga, jedna osoba liczy do 20, druga z butelką wina i kieliszkiem chowa się gdzieś i popijając trunek czeka aż zostanie znaleziona.” Czad, jestem za, tylko że… mamy trzy pokoje… Jeden z kuchnią, kanapą, telewizorem. W drugim śpi Córka Pierwsza, w trzecim Córka Druga. Już widzę jak się nagusieńka z winem w ręku chowam pod łóżeczkiem ze szczebelkami! Albo mąż, jak go Pan Bóg stworzył, za szafą w pokoju Córki Pierwszej… Łazienka odpada, bo ma 3,2 m/kw i jest wyłożona zabawkami kąpielowymi i pastylkami różnokolorowymi do wanny.
Albo kolejna zabawa: „Zabezpieczcie łóżko przed zabrudzeniem i oblewajcie się oliwką aż będziecie cali śliscy…”. Jak dla mnie – bomba. Ale już widzę to okładanie salonowej kanapy podkładami, na które moje dziecko Pierwsze do niedawna sikało, gdy się zapomniało w nocy. I już w wyobraźni mam sytuację kiedy ja naoliwiona na maksa od stóp do głów nagle słyszę, że Córka Druga chce mleka! Zanim to z siebie zmyję, to będzie awantura na całe osiedle i Córka Pierwsza też się obudzi. Jak utrzymać butelkę mleka w naoliwionej dłoni?? Jak ja się mam położyć koło Córki Drugiej w niezabezpieczonym przed zabrudzeniem oliwką łóżku? Państwo tego nie przemyśleli, więc wyszukuję te zabawy, w których zapisano: czas 1-2 godziny (tyle maksymalnie mamy), miejsce: ciepły pokój, duże łóżko (da się zorganizować), akcesoria: niepotrzebne. Trzeba sobie jakoś radzić z samą wyobraźnią 😉
A tak odnośnie akcesoriów… Ostatnio z koleżanką (panna, bezdzietna) rozmawiałam:
– Wyobrażasz sobie, że wchodzę do sex shopu? Z jednym dzieckiem za rączkę, a z drugim w chuście na plecach?
– Hahahaha! To byś musiała sama iść..
– Jak sama? Wózek przed sklepem zostawić, Córka Pierwsza też niech stoi i czeka? Przecież tam okna są zawsze zaklejone, nie widziałabym ich….
– No tak…. kiepsko.
No. Kiepsko. Ale poza tym fajnie. Jeszcze dwa dni i idę do pracy. Hurra!