Urodziny H., której robiłam tort z Olafem. „Dorośli” siedzą na krzesłach przy dużym stole, maluchy na kanapie przy stole niższym. Rodzice i pani domu obsługują dzieci.
– Co chcecie: zrazika czy nóżkę kurczaka? – pytam córek.
– Zrazika.
– Ziemniaki, ogórki czy buraczki?
– Buraczki! – krzyknęła Córka Druga.
– Ja też buraczki – zgłosiła się Córka Pierwsza.
– Jasna kanapa i buraki…. – zwróciłam się do pani domu. Ta opuściła ręce z niemocy.
– No nie założyłam, że któreś dziecko będzie chciało jeść BURAKI!
.
.
Córka Pierwsza wczoraj wieczorem oświadczyła, że do czwartku musi znać swoją rolę do przedstawienia na Dzień Babci i Dziadka.
– Jaki dzisiaj jest dzień? – spytała.
– Środa.
– Poniedziałek, wtorek, środa…. czwartek… Ojej…
Przyniosła dzienniczek, a tam 3 wierszyki. Usiadłyśmy więc w kuchni, bo Córka Druga jadła kolację i ja czytałam wierszyki po kawałku, CP powtarzała. Powtórzyła po 3-4 razy i uznałam, że się nauczyła. Dzisiaj rano, gdy robiłam makijaż w łazience, zrobiłam CP powtórkę. Jeden wierszyk powiedziała od razu, drugi jej się zaciął na chwilkę w połowie, z trzeciego powiedziała jeden wers… i koniec. Na to wychyliła się z korytarza Córka Druga, dokończyła wierszyk i poszła robić śniadanie.
.
.
Gdy robiła to śniadanie i smarowała kanapkę masłem okazało się, że ma zapędy wolnościowe. Po dziadku zapewne.
– Za dużo tego masła wzięłaś – zwróciłam jej uwagę.
– A kto mi zabroni?
.
.
Potem zaczęły się ubierać. Córka Druga sama, bez jęczenia, bez proszenia o lizaka założyła buty.
– Ooooo, pięknie! Potrafisz buty założyć. – powiedziałam.
– Ty mnie nie kochasz! – krzyknęła Córka Pierwsza.
– ????
– Bo mnie tak nie chwalisz!
– Pięknie buty założyłaś, brawo! – odparłam.
– Bez przesady, mamo. Od dawna potrafię…..
12 thoughts on “Wierszyki jak po maśle”