Koza

Moje córki kiedyś spytały, dlaczego mówię do nich „kozy”. „Kozy, wychodzimy”, „kozy, przestańcie się kłócić” etc. Powiedziałam im, że gdy były małe, to żarły wszystko łącznie z trawą i piaskiem jak kozy. A tak naprawdę nie pamiętałam, skąd akurat kozy się wzięły w moim słowniku.

I dzisiaj pojechałam z dziećmi do zoo i zajrzałam do kasy biletowej, a tam moja eks szefowa z pracy, którą miałam ponad dekadę temu. Cudowna kobieta, najwspanialsza szefowa, jaką można mieć na początku swojej zawodowej drogi.

Wsadziłam do otworu biletowego łeb i mówię:
– Dzień dobry pani!
– Olkaaaaa, ty kozo!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *