Córka Pierwsza ma pamięć zadziwiającą. Wystarczy zaledwie drugi raz jechać tą samą szosą, by z radością powiedziała, że już tam była, kiedy i do kogo jechała. Pamięta też, że w lipcu byliśmy w Parku Dinozaurów, wiosną w Ocean Parku, a dwa lata temu w zoo. Ale do przyziemnych spraw już pamięci nie ma.
– Jutro kupię szczoteczkę i pastę do zębów i jak przyjdę po Córkę Drugą do przedszkola, to ci je włożę w łazience do kubeczka – uprzedziłam, bo CP i CD w przedszkolu korzystają z tej samej łazienki i widziałam, że CP szczoteczki już nie ma. Dzisiaj rano przypomniałam jej o tym, zastrzegając, że ma normalnie ze wszystkimi kolegami i koleżankami umyć zęby po obiedzie. I faktycznie, szczoteczkę i pastę kupiłam, poszłam do przedszkola, włożyłam do kubeczka. Wychodząc do domu po zajęciach adaptacyjnych Córki Drugiej natknęłam się na opiekunkę Córki Pierwszej.
– Zostawiłam dla CP szczoteczkę i pastę w kubeczku.
– Aaaa, to jej? Bo ona mówiła, że nie wie czyje…..
Taaaa i gadaj z Córką Pierwszą. Za to do kupowania prezentów to ma dziecko łeb. Pamiętacie jak kiedyś za całe swoje kieszonkowe kupiła zestaw małego weterynarza dla Córki Drugiej? Druga tym zestawem bawi się do dzisiaj, chociaż minęło ponad pół roku, a moim dzieciakom zabawki szybko się nudzą. I CP dostała teraz zaproszenie na urodziny swojej koleżanki. Siedzę więc i myślę, co by można było dziewczynce kupić. Wpadłam na to, że może małe kolczyki, skoro nosi. Zapytałam jednak CP:
– Co chciałabyś kupić M. na urodziny?
Na to CP po krótkim namyśle:
– Może kolczyki?
Córka Druga za to została wczoraj nakarmiona. Rzadko się zdarza bym ją karmiła, bo ze sztućcami radzi sobie przynajmniej od 1,5 roku, a i apetyt ma niezły. Ale zrobiłam na kolację dzieciakom grzanki z jajkiem. To kawałek chleba z dziurą pośrodku, smażony, z w wbitym jajkiem. Bardzo to lubią, tym bardziej zdziwiłam się, że CD jadła powoli, bez zaangażowania. Pokroiłam więc grzankę na mniejsze kawałki i zaczęłam pakować jej do buzi. Nie jakoś nachalnie, ale jednak. Gdy zostały już dwa ostatnie kawałki Córka stanowczo odmówiła jedzenia dalej, więc ja ugryzłam…. Słone. Mocno słone. Za słone! Pojęcia nie mam, jak ona dała radę zjeść aż tyle. I pojęcia nie mam, o czym myślałam, gdy smażyłam jej grzankę…
Oooo matka sie zakochala!
Jak nic!
To samo przyszło mi na myśl. A MS milczy wymownie… 😉
No bo nie wiem, jak Wam napisać, że akurat w międzyczasie OB był na Skypie i do niego coś mówiłam…
Ja jako dziecko często miałam tak, że czegoś chciałam, ale ze zjedzeniem był problem. Pewnego ranka zażyczyłam sobie kakao. Pamiętam że atmosfera w domu była trochę napięta, chyba gdzieś mieliśmy wyjeżdżać. Mama kakao zrobiła, wypiłam dwa łyki i siedzę. Mama mnie popędzała, prosiła, w końcu powiedziałam że jest niedobre. No ale zmuszali mnie do wypicia, chciałaś to pij… dopiero jak mama posmakowała i okazało się, że kakao było na kwaśnym mleku przyrządzone-odpuścili. Pamiętam ten smak do dziś i podziwiam CD za to milczenie 😉
haha, prawie popłakałam się ze śmiechu czytając o grzance… taaak ja też czasami tak mam 😉
Mój niedawno nasypał sobie soli do kubeczka z wodą. Godzinę później kładzie się spać i jak zwykle żąda wody. Po 2 łykach mowi ze nie chce… skosztowałam. bleee:)
Pośrodku ta dziura byla. Ewentualnie w środku.
Dzieci miewaja rozne gusta, ja zawsze zzeralam sol ze swieconki wielkanocnej 🙂