Podwórkowo

Wiecie jak pachnie wiejskie podwórko jesienią? Mokrymi liśćmi, trawą, błotnistą ziemią. Pachnie wyjątkowo. I my mamy teraz takie podwórko. Z sosnami, świerkami, wierzbą, stertą drewnianych pieńków, maślakami w trawie, domkiem na drzewie i piaskownicą. Ogrodzone, daleko od ruchliwej ulicy. Miła odmiana po 3 piętrze w blokowisku bez windy, bez placu zabaw, po widoku na trasę krajową i tory kolejowe. Moje dzieci mogą na podwórku spędzać czas beze mnie. Ja przygotowuję obiad i zerkam przez okno czy na pewno są i nie dzieje się im krzywda. Gdy zauważyłam, że nie ma Córki Drugiej wyszłam przez drzwi od jadalni:

– Córko Pierwsza, gdzie twoja siostra?
– W domku na drzewie. Kawę pije.

No tak, mają tam stolik i cały plastikowy serwis kawowy, z którego najwyraźniej CD postanowiła skorzystać. Potem tylko widziałam, jak CD wyszła z domku, podeszła do schodków, a CP złapała ją za rączkę i pomogła zejść. Gdy obiad był gotowy rozsiadłam się przy nich pod brzozą, na długim plastikowym fotelu. To ostatnie dni pogodnej jesieni, a ja już je widzę za kilka miesięcy tutaj w trawie, w basenie, w piaskownicy, na zjeżdżalni. A może odkryję w sobie ducha ogrodnika i zacznę kosić co sobotę trawę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *