To jest niesamowite jak o wiele więcej robię i jak jaśniej myślę, gdy od rana nie brzęczy mi dwójka dzieci nad uchem. Gdy nie ogarniam ciągle rozpieprzonych w korytarzu butów, rozlanych w kuchni płynów, nie rozdzielam dzieci podczas kłótni, nie zapewniam po raz setny, że kocham, tak, kocham bardzo, całą sobą, kochać będę do śmierci, a potem wszystkie moje pierścionki i rower będą już ich.
Tyle dobra czyni babcia, która zdecyduje się w dzień, gdy leje jak z cebra, zabrać dzieci do kina…
Podpisano: Matka Sanepid (bo dzisiaj nawet wiem jak się nazywam…)
to prawda, człowiek wtedy się czuje tak że mógłby góry przenosić.