Wożenie dzieci na dodatkowe zajęcia bywa męczące. Kolejny raz trzeba się zebrać w sobie, ubrać, odpalić auto, dojechać, wysiąść, rozebrać, godzinę poczekać. Ale nie jest źle. Córkowy balet kosztuje 50 zł za 4 wejścia. Plus 5,9 zł za każdym razem na gazetkę. Bo ja sobie gazetkę czytam. Siedzę w kąciku, w szatni, na krzesełku i czytam. Normalnie w domu nie czytałabym gazetki, tylko książkę albo siedziała w necie. Albo prasowała, czy pomywała. A na balecie jednak prasówka.
Córka Druga w tym czasie wkurza ludzi. Tak myślę, bo nigdy nikt nic nie powiedział, ale ja myślę, że ona wkurza ich na maksa. Bo oczywiście jest po przedszkolu głodna. Wiadomo, w przedszkolu dają do jedzenia jedynie śniadanie, drugie śniadanie, obiad i podwieczorek, więc ona jest głodna. Gdy ją odbieramy z placówki i jedziemy na balet, zadaje jedno, jedyne pytanie: „Wzięłaś mi coś do jedzenia?” A ja, po dojechaniu na balet, zaczytana w gazetce, wyciągam z torebki siateczkę, a w siateczce jest bułka albo maślany rogalik, jogurt pitny, sok, czasami jakiś batonik. I staje Córka Druga z tą całą wałówą… w siłowni. A w siłowni ćwiczą. Wyciskają siódme poty, trener krzyczy, że jeszcze tylko 20 przysiadów, pompek, jeszcze wyciskanie sztangi. Jakaś chuda pani zasuwa na orbitreku, potem na wiosłach, podciąga się na drążku, a CD stoi w wejściu i je. A ja czytam gazetkę.
I w ogóle jakaś taka spokojna się zrobiłam. 6 tygodni antydepresantów i oaza spokoju. Na przykład Córka Druga jak zwykle nie chciała się ubrać do przedszkola. Nigdy nic jej się nie podoba, zawsze chce inną sukienkę, rajstopy, bluzkę. Matka sprzed epoki antydepresantów dostawała szału, piany na ustach, spuszczała pioruny, groziła wydziedziczeniem, ogoleniem na łyso i wpuszczeniem do sieci fotki CD z gołym tyłkiem. Matka po 6 tygodniach na lekach powiedziała:
– Ale zobacz jaka zielona sukienka. Zielona jak łąka, a tutaj są rajstopki z króliczkami. Króliczki skaczą po łące, wskakują do ogródków i zjadają sałatę i marchewki, a wtedy rolnik biega, łapie się za głowę i płacze: „Ojejeee, moja sałata, moja marchewka! Jestem z PSL’u, chcę dopłat i odszkodowania!”
Córka Druga była w tak głębokim szoku, że założyła rajstopy, wciągnęła na grzbiet kieckę, założyła lewy but na lewą nogę, prawy na prawą i poszła do przedszkola radośnie podśpiewując.
Matka co bierzesz, podziel się!
podbijam. też chce!!!
umarłam przy PSL-u 🙂
Spokój zawsze działa. Wiem po sobie 😉 A ubranie się do przedszkola to istna rewia mody w wykonaniu mojej JJ… dlatego teraz przygotowuję ubrania jej wieczorem, żeby rano nie było eldorado. Tylko ona z tych, co to jak granat, to wszystko ma mieć granatowe.
…że też nie przeszkadzają jej leginsy w serca i do tego bluza w kwiatki… 😉
Ja też chce te tabsy!
Też bym szybko założyła rajstopki 😀
Znaczy trafiłaś w jej gusta polityczne.
Dawaj te zioła!
Cudo !
Tez bym łyknęła chętnie 😀
Tez woziłam do empiku na anglika i 1,5 godziny siedziałam na dole w empiku i miałam prasówkę i książkówkę za darmo(prawie, bo kurs trzeba bylo zaplacić) ;):)
Oooo, to ja też chcę to samo, co Ty bierzesz! Bo jak mi w przedszkolu przychodzi ubrać 20 sztuk wychodząc na zimowy spacer to…dostaję własnie piany…nie raz, nie dwa… :p A to przecież nieprofesjonalne :p
A historia o króliczkach boska!
A co do zajęć dodatkowych, to przypomniało mi się, jak przez rok byłam au pair we Francji – niańką taką znaczy 😉 W każdą środę, kiedy to 8-letnie trojaczki miały wolne od szkoły, odbywały się zajęcia. Przeróżne. Każde z trojaczków (2 chłopców i dziewczynka) miało po trzy różne zajęcia. Cały dzień robiłam za taksówkę i wykłócałam się z nimi. Najgorsze było to, że niektóre zajęcia zaczynały się o tej samej godzinie, za to w różnych miejscach. Uffff…gorąco mi się robi i jednocześnie zimny pot oblewa, jak sobie przypomnę, jak w biegu pakowałam towarzystwo do auta i przewoziłam z miejsca na miejsce, słuchając po drodze francuskich wrzasków i starając się nie pomylić harmonogramu i dowieźć do właściwej placówki…
Ja bym się nie przyznawala:) bo rodzice zaczną się bać; ))
Jezu ja tez chce takie tabsy
Ja też poproszę o nazwę tych proszków 😉 Świetny wpis 😀
Dołączam się do prośby o nazwę ziela. Mój jeszcze mały ale już mi ucieka i muszę go ścigac dookoła stołu na 5 min przed wyjściem. Jako iż na ubraniach się nie zna, sama wybieram i przygotowuje dzień wcześniej. Czy ze starszymi już się tak nie da? Kazać wybrać i przygotować dzień wcześniej? Mam się już na zapas dołowac czy poczekać?
I teraz do Matki powinien się zgłosić jakiś koncern farmaceutyczny żeby napisała nazwę ich tabletek. A matka kupi sobie nową hondę czy co tam jej przyjdzie do głowy.
Nie no super
Pramolan pewnie…. Tez zielony 😛
Dobrze to znam. Kochalam moje antydepresanty. Kochalam swiat i ludzi. Bylaam znowu dobra dla dzieci i meza. Dla tego ostatniego tak dobra, ze pojawilo sie nam trzecie dziecko 🙂 ja wiem, ze nic nie zastapi terapii, ale czasami bez farmaceutycznego ukojenia ani rusz 🙂
To jest moja metoda bez prochow i nie wiem skad mi sie ten spokoj bierze bo harce to moje potrafi wyprawiac biezle, wiec spokoj bo jesli bym ciagle krzyczala to nie bylo by za bardzo effektow. Wiec spokoj, motywacja tlumaczenie heh w stylu nie chce zalozyc tego kombinezonu na snieg bo jest brzydki, chce granatowy, ale granatowy jest za maly kochanie i bedziesz mial snieg pid koszulka i bawic sie nie bedziesz mogl i odpowiedz , no dobra. Trzeba wiedziec ze moj 4 latek ma troche do tylu z gadaniem i zrozumieniem tez to jeszcze trzeba poziom wytlumaczenia mu dostosowac i na dodatek samo a bo nie nie dziala wcale. Wiec spokoj , motywacja, i nakierunkowanie lobuza na moj wybor tudziez zagadanie go tak jak matka to pieknie ujela. Plusem tagiego zachowania ze jak mam porzadny wkurw ( baaaardzo rzadki ) to jak wrzasne to ciup ciup ciup i nawet zagadywac i tlumaczyc nie trzeba.
No ale ja mam jednego, kosmite , ale jednego …
Bo CD jak usłyszała tekst matki o króliczkach i rolnikach to sobie pomyślała, ze sie jej matka dzisiaj źle czuje i lepiej z nia nie zadzierać
Dowcip ci się wyostrzył matko, dobre te leki!
Tak swoją drogą. Weszła CD do szatni przy siłowni z różowym pudełkiem, usiadła na ławce obok pań, które skończyły zajęcia na siłowni, otworzyła pudełko i mlaskając krzyknęła : Pączuś! mniam, mniam!
zabiją ją tam kiedyś 🙂
Wcześniej żarły, to niech teraz cierpią!
Chcę takie prochy! Poważnie.
Dawaj Matka namiar na dealera.
Też przy peeselu oplułam monitor 🙂
Zawsze robisz mi dzień, dzięki.
Tylko spokój może Cie uratować 😀
Dobreeee. :-3