– Szłam kiedyś z moim Piotrkiem ulicą i on w pewnej chwili spytał: „A mamo, skąd się bierze…” i mnie od razu serce stanęło – opowiada znajoma babci i dziadka. – „Co ja mu powiem na tej ulicy teraz? Jak mu wytłumaczę, skąd się bierze dziecko?” A on dokończył…. „prąd”. „Skąd się bierze prąd?” Odetchnęłam.
– Kurczę… Ja to bym chyba mniejszy problem miała z odpowiedzią na pytanie, skąd się bierze dziecko – przyznałam.
Całej rozmowie przysłuchiwały się córki. Niby jadły ciasto, niby się bawiły, ale jednak uszy jak radary. I kładę córki spać, nagle Córka Pierwsza zadaje TO pytanie.
– To mamo, skąd się bierze prąd???
Kazałam jej ojca spytać. Elektryk w końcu.
😀
Ty się lepiej módl Matko S, żeby superniania nie czytała Twoich wpisów, bo będzie OPR za brak odpowiedzi dzieciom 😉
Moja córka uwielbia zadawać ciekawe pytania w kolejce do sklepowej kasy. Im dłuższa kolejka tym lepiej. Kiedyś zasunęła – mamo, ja wiem, że do dziecka to jest potrzebne jajeczko od mamy i plemnik od taty, ale skąd on się tam bierze w tym brzuchu mamy? Kolejka rżała 😀
Ewa, pytanie jak inne, napisz lepiej, co wtedy w tej kolejce odpowiedziałaś. 😉
Że wytłumaczę jej jak wyjdziemy ze sklepu 🙂 na co jakiś dziadek za mną – a może ja też chciałbym się dowiedzieć? Moja pyskata córa powiedziała mu, że jak nie wie to niech się zapyta swojej mamy, a nie jej
Badźmy nowoczesni! Powiedzmy dzieciom prawde,ze prad z prądowni a dzieci z kapusty!
dzieci bociany przynoszą – pokazywali w telewizorze 😉
no i w kapuste wsadzały
prąd z gniazdka- wiadomo! malutkie krasnoludki nóżkami zasuwają i robią..:)
To proste! Pięciolatki mi tłumaczyły skąd się biorą dzieci.
„Bo wie pani to jest tak jak w Super Farmerze! Potrzeba dwóch królików żeby mieć kolejnego. I to tak samo: potrzeba dwóch ludzi, dziewczynę i chłopaka, żeby był następny człowiek, czyli dziecko!”
co masz do Piotrków?