Jedziemy do szkoły.
Tym co nie mają dzieci od razu wytłumaczę, że poranna jazda do szkoły to największy koszmar rodzica. Po awanturze związanej z tym, że kanapka była z niewłaściwym serkiem, że siostra zabrała miętową gumkę do włosów, a ta pinda mała nie chce różowej, po zapędzeniu dzieci do auta, odszronieniu szyby, zamknięciu bramy, człowiek jedzie, skupia się, żeby nie przejechać jakiegoś debila, który idzie ulicą tuż obok CHODNIKA. Poranek to też plamy na bluzie, które pojawiają się dopiero po przyjściu do szkoły, to dziura w nowej kurtce….
Każdy poranek to koszmar, nie ma odstępstw.
No i jedziemy do tej szkoły. Marzę o tym, żeby już w niej były, żeby ktoś inny przejechał tego debila z ulicy, nie ja, żeby wrócić, kawy się napić, wrzucić na ząb suchą bułkę z kawałkiem camemberta, który od 2 dni śmierdzi mi w lodówce i nagle odzywa się … No kto? No oczywiście Córka Druga.
- A wiesz mamo, że Krychowiak złamał żebra?
I nastała taka krępująca cisza. Bo co tutaj powiedzieć? Ale wypadałoby jednak z dzieckiem temat pociągnąć, żeby się dziecko nie czuło takie zlane kompletnie.
- Tak? A skąd ty wiesz takie rzeczy?
- Z radia… – wtrąciła Córka Pierwsza.
- I czy ta informacja zmieniła wasze życie? – spytałam z typową dla siebie ironią. Informację uzyskałam znowu od CP.
- Moje nie, ale Córki Drugiej najwyraźniej….
Ot taka ciekawostka?
trochę jak ta informacja co mi codziennie na maila przychodzi, że znana blogerka usunęła haluksy..
Matka Sanepid teraz czekaj na informację czy permanentnie czy jej odrosły
Mi odrosly to jej pewnie też. A teraz uciekam wysłać maila do znajomych ze usunelam bo zapomniałam to zrobić 20 lat temu ?
O nie mogę..! ?
Hheheheh???
kapitalne ???
Mów co chcesz ale są genialne. Cięte riposty maja na poczekaniu 😉
po mamusi niechybnie
Ewa 'kesja’ Dyl ojca mają głównie w dokumentach, więc zdecydowanie po mamusi 😉
u mojej rozklada sie symetrycznie na wady po matce i wady po ojcu 😀
news mrozi krew lub co tam komu w żyłach… a sytuacje poranne u mnie od przedszkola się ciągną, dobrze że mam 3 razy na później do pracy niż potomstwo bo bym biedne cudze dzieci chyba czymś naparzała w celu odreagowania a tak parzę herbatę i mi przechodzi
kiedyś byłam zdania, że najlepszy jest ten dzień, kiedy one są w szkole/w przedszkolu. Odkąd jednak są bardziej samodzielne, dochodzę do wniosku, że najlepszy jest ten, kiedy rano nic nie muszę….
czyli dla mnie niedziela, bo wychodze najwczesniej albo tydzien wyjazdów projektowych kiedy to mnie nie ma
Jeżeli plamy obawiają się w szkole to bardzo dobrze bo można je już tylko olać, nasze obawiają się jeszcze w domu przy zakładaniu kurtki i wówczas moje poczucie obowiązku każe je przebrać.
mamy bardzo ciemny korytarz. Polecam!
O tak to zdecydowanie pomaga 😉 Myślałam też o ukatrupieniu poczucia obowiązku ale może faktycznie zacznę od wyłączenia światła na przedpokoju 😀
Koszmar. Zawsze. Dzien powinien zaczynać sie o10