Witam wszystkie mamy w ciąży. Lub takie, które planują zajście (podstępem lub jawnie). Może są tutaj takie, a jeśli nie, to niech może lepiej żyją w nieświadomości. No to przyszłe mamy… Co Wam wszyscy dookoła mówią? Że teraz życie się zmieni o 180 stopni? Banały. Pewnie, że się zmieni. Wam się wydaje, że o tym wiecie, bo już jeden pokój w mieszkaniu jest różowy lub niebieski, a w przedpokoju stoi wózek wart więcej niż Wasz samochód. I już Wam wyobraźnia podpowiada, jak to będziecie się tym wózkiem lansować po osiedlu, a Wasz małżonek, który do tej pory po pracy siadał przed TV, teraz będzie radośnie mył pupę z uroczej żółtej kupci i lulał syneczka/córcię do snu. Ale nie… Nie! Jak już Wam się uda ten lansiarski wózek ściągnąć z 4 piętra, to spocone będziecie szły przez osiedle mówiąc w myślach:
– Śpij, cholera, śpij, bo ja jeszcze do sklepu po chleb muszę wejść.
A jak mąż straci tę zarąbistą pracę, w której zarabiał tyle, że objeździliście pół Europy i zdecydowaliście się na dziecko-skarbonkę bez dna, to nie powiecie:
– E, luz, jakoś to będzie. Zaciśniemy pasa i damy radę – tylko:
– No to jesteśmy w czarnej dupie….
Czy ktoś Wam powiedział, że wydatki na dziecko nie kończą się na uroczych bodziakach z Lidla, ale jak Wam cycem nie wyjdzie karmienie, a dzieciak będzie miał alergię, to na jedną puszkę mleka starczającego na maks 4 dni wydacie 30 zł? Miesięcznie tyle, ile do tej pory wydawałyście na apaszkę?
A jak Was mąż zdradzi, bo połóg trwał za długo, a Wy macie 20 kg za dużo (to będzie jego tłumaczenie), to nie wystawicie jego walizek za drzwi, tylko pomyślicie:
– No cóż… Niech jeszcze dziecko przewinie, nakarmi, ulula, bo jestem zmęczona, może jutro przestanie mnie zdradzać….
Nikt Wam tego nie powiedział? Ojej…
No mi też nie, ale dużo czytałam… I studiuję od ponad 5 lat na tym Uniwersytecie Życia, kierunek „Macierzyństwo”. Jednak wciąż są takie sytuacje, które mnie zaskakują. Na przykład mam łóżko. Kupiłam sobie w Ikei. Materac sobie kupiłam i pościel. I śpię w tym łóżku, jak tylko mogę. A dzisiaj w środku nocy obudziłam się, spojrzałam w górę i zobaczyłam anioła…. Anioła śmierci. Na szczęście, po chwili okazało się, że to moja Córka Pierwsza, która spytała stanowczo:
– A czemu ty śpisz na moim miejscu???
Jak na jej miejscu? Moje łóżko to jest…. Ale kto by się z dzieckiem o 2 w nocy kłócił, wszak łóżko ma 140 cm szerokości, w reklamie Ikei twierdzą, że w ich łóżkach zawsze się człowiek wyśpi. No chyba, że ja podróbę jednak kupiłam… Dwie godziny później zaczęłam słyszeć głosy:
– Mamooooo, mamoooooo!
Przebudziłam się, przeskoczyłam nad CP i poszłam do Córki Drugiej. CD rzuciła się biegiem do mojego łóżka i zanim ja wróciłam z kibelka, to już miejsca dla mnie nie było… Poczłapałam więc do pokoju CD, wzięłam jej kołdrę, przepchnęłam graty ze środka mojej kanapy na jej brzeg i poszłam spać. I o 7:00 rano znowu zobaczyłam anioła śmierci… A nie, tym razem była to Córka Druga, która kurczowo trzymała kołdrę, jaką się w nocy przykryłam i z wyrzutem spytała:
– A czemu ty śpisz z moją kołdrą????
Oraz przy zwyczajowej wizycie w aptece”95,50, poproszę”
Oraz przy zdziwieniu szefów, zdziwionych, że posiadając śnueciową umowę, jeszcze nie zatrudnilas niani na wypadek choroby Dziecka/Dzieci
Takze ten, bądzcie płodni i sie nie rozmnazajcie…;)
Ogromnie współczuję fatalnego wyboru ojca dzieci.
Ale komu współczujesz? Bo jeżeli mi, to źle trafiłeś, bo przykład w tekście nie odpowiadał moim doświadczeniom.
aj law ju :o)))))) ale to już wiesz :o)))) … jedyna nadzieja w tym, że… one wyrastają… i przynajmniej się będzie można solidnie pokłócić nie patrząc na ich psychikę (superniania by mnie zabiła :o))))) )
Kocham Cię Matko Sanepid 🙂
No dobra, bodziaków kilka z Lidla już mam, lansiarski wózek czeka w sklepie, tylko ni chu chu ten mój mąż takiej super pracy nie ma. Coś się tu nie zgadza, ale może jeszcze się odmieni;D
Czekamy na rewolucję, która pojawi się na świecie z początkiem lipca i pewnie wtedy podpiszę się i ręcyma i nogima;p
Jako początkująca babcia złudzeń nie miałam (tatuś mojego Wnuka w wieku 2-5 miesięcy sypiał tylko przy pracującej betoniarce i klasa robotnicza widząc mnie pędzącą na sygnale włączała pusta betoniarę) i teraz usypiam dziecię wyłącznie na spacerach znalazłszy metodą prób i błędów usypiającą pieśń ludowo-biesiadną „Hej z góry, z góry jadą Mazury”. Niestety do niedawna znałam na pamięć tylko pierwszą zwrotkę… Ostatnio sąsiedzi dziwnie na mnie patrzą… ciekawe, dlaczego?
Ja paliłam suszarki 😉
Jakbym o sobie czytala. Maly w ciagu dnia spi tylko na spacerze w swoim rozowym wozeczku ( Jedynie taki kolor byl na przecenie. Jemu nie przeszkadza, wiec my sie nie przejmujemy.) Wieczorem zasypia przy tzw white noise,czyli szumie. Brzmi smiesznie, ale przetestowane i polecam wszystkim mlodym mamom!
relaks na spacerze… ciągle miałam w głowie, jaki syf zostawiłam w domu wychodząc na dwór, co muszę zrobić w pierwszej kolejności gdy wrócimy (oczywiście nakarmić). Co tu ugotować, kiedy to posprzątać… Słowo relaks jest kompletnie nieadekwatne.
no jak to? Przecież to jest URLOP macierzyński…
To było genialne 🙂 oplułam monitor 🙂
Moje ma alergię i je właśnie takie mleko 30zł na puszczę, no chyba, że mam receptę, to „jedyne” 17,50 zł. Wózek kupiłam na szczęście za 600zł, używany! Lansu nie ma, ale też nie mieszkam na 4 piętrze 🙂 No i „urlopuję” się, ten termin wymyślił chyba jakiś facet… Moje bezdzietne koleżanki zupełnie mnie nie rozumieją, bo przecież ona jest „taaaaka słodkaaa, też bym taką chciała!”. To sobie do cholery zrób i daj mi spokój!
Moje bezdzietne koleżanki w większości ulotniły się jak kamfora- całkiem jakby to zaraźliwe miało być- dziwnym było, że 6 tyg po porodzie nie chcę na koncert wyskoczyć. Za to Ci co zostali- love them:)
Mama Tosi ,mam dokładnie takie same wspomnienia z okresu wózkowego ,w sumie to nawet teraz ,spacerkiem z młodą po starszą do przedszkola i zamiast relaxu ,co chwilę na zegarek patrzę i popędzam ,bo za godzinę pan tata na obiad wróci styrany po pracy .. MS ,uwielbiam wprost twoje teksty ,zwłaszcza ,że nasze córki zbliżone wiekowo ,
A ja maiałam URLOP z którego do pracy nie chciało sie iść. I dziecko jak z reklamy spało jadło z cyca i spacery byly relaksem. Ale wszystko co dobre się kończy i różowo już nie jest
Matko kocham Cie! Teraz juz wiem, ze wszystko jest ok 🙂
Ten wpis nie traci na wartości nawet po powtórnym przeczytaniu:)
Naprawde sa ludzie ktorzy kupuja wozek drozszy niz wlasny samochod? ;))
Wiekszosc sie u mnie zgadza z Twojego wpisu 😉 ale czy nie jest tak ze te nasze dzieci sa najwiekszym skarbem i radoscia jaka mamy? U mnie tak jest :))
Zepsulam nastroj? 😀
Skarby i radość? No może….
genialne:)
Jakaś apokaliptyczna wizja, mi to się nic nie zgadza. U mnie to głównie mąż siedzi z dzieckiem (ma 3 zmianowy tryb pracy), a ja w pracy odpoczywam, teraz mam lekki wózek, a wcześniej mieszkałam w domku i nic znosić nie trzeba było, no góra z 3 schodków, zakupy też robił mąż. Młoda póki co śpi jeszcze (ale to kwestia tygodni) w swoim łóżeczku. Jadła z piersi, a potem mleko na receptę 8 zł puszka na tydzień. Chyba za dobrze mam, albo jakiś ewenement jestem 😛
Są dwie grupy mam. Jedna ma szczęście jak ty trafić dobrą kartę. Druga dostaje te gorsze. Ale mimo to ani w jednej ani w drugiej nie jest tak zupełnie czarno lub biało. Moja C4 wystarczy by się uśmiechneła, a już wszystkie czarne myśli pryskają jak bańki mydlane i jakoś słońce cieplej grzeje. A należę do tych Mam z grupy drugiej, jakoś los rozdeje mi słabe karty, ale co tam.
Przestań! Natychmiast przestań wypisywać takie rzeczy,bo nigdy nie będę mieć wnuka:)) a dla kogo całe zycie pracowaliśmy???? a kogo będziemy rozpieszczać??? no?!
Boże, uchroń mnie przed dziećmi jeszcze tak z dziesięć lat.
A tak serio – sama myśl o zostaniu mnie zwyczajnie przeraża.
Mój obecnie 20-letni syn, urocze dziecko jak był mały;) spał całe noce i większość dnia:) ale jak przychodziła pora jedzenia to było darcie japy, rzyganie, a następnie rzyganie i darcie japy… jak przychodziła pora jedzenia to mi się żyć odechciewało… a teraz chodzi po domu, żąda jeść i tyje na maksa;) po paru latach urodziły się bliźniaki. Myślałam sobie: one na pewno będą normalnie jeść. jadły normalnie może 5 miesięcy, a potem ten sam horror: rzyganie, darcie japy, rzyganie,…. Teraz mają 14 lat i nadal na widok jedzenia nie okazują zainteresowania. Jeden plus że rzygania nie ma. Konkluzja: ja też chcę wykazywać brak zainteresowania na widok jedzenia!!!!!
czemu 8 lat temu tego nie wiedziałam 😉 ale spoko nie jest tak źle mam 3 do ogarnięcia najmłodsze 5 miesięcy,mnie przeraza widmo powrotu do pracy…
Kochana Mamo skąd pomysł na drugie dziecko?!
Pijana byłam 😉
Droga Matko Sanepid, nie strasz nie strasz, bo się zesr… Mam ci ja 3 mies dziecko, może to mało przy wiecznosci ale życie moje czy męża nie przypomina koszmaru. Świat jakoś podzielił się na tych, co macierzyństwo opisują jako słodkie i szczęśliwe doznanie albo jako ciężka tyrka przepełniona łzami i depresją. Bałam się zajść w cciążę i ryczalam trochę z tym brzuchem a tu pojawiło się maleńkie urocze dziecko nie drzące japy non stop i pozwalające pospać, tatuś oczarowany swym potomkiem garnie się do pomocy. Nie glodujemy, nie skaczemy sobie do oczu, choć życie rzuca nam nowe wyzwania- radzimy sobie i to chyba całkiem dobrze. Przyszłe mamy!! – Nie pozwólcie by strach przeszkodził Wam w macierzystwie!
3 miesiące? spoko, spoko 😉
hehe, ja chyba tak do 4 m-ca chciałam robic drugie:PPPP
Po pierwsze cały czas się zastanawiałam dlaczego obrazkiem ilustrującym wpis jest rzeźba przypominająca żabę. W końcu się lepiej przyjrzałam i dostrzegłam co rzeźba faktycznie przedstawia. Po drugie teraz chyba stało się modne narzekanie na dzieci. Taki nurt- im bardziej marudzimy, to tak wzruszająco kochamy.. Coś jak monsterki zamiast cukierkowych lalek Barbie.
Żaba??? Uśmiałam się. W związku z tym że od razu zobaczyłam kobietę z dzieckiem, nie mogę teraz odnaleźć żaby 😉
no żaba jedno oko mniejsze, drugie większe i pysk, taka surrealistyczna żaba:)
Fakt. Jest żaba 🙂