Pomorscy kierowcy zawsze ruszają spod świateł długo po zapaleniu się zielonego. Wściekam się zawsze i klnę:
– Jedź kretynie!
– No baranie jeden, zielone jest!
względnie trąbię.
Córka Pierwsza jadąc teraz ze mną, na każdym skrzyżowaniu, na którym staję, mówi:
– No jedź człowieku!
– No jedź łobuziaku!
Czekam, aż na każde moje „kurwa” będzie krzyczeć „motyla noga!”
Ja do Córki Drugiej:
– Ty jesteś szatan, nie dziecko!
CP:
– Nie, to córeczka kochana jest…
ja mówię, jedź …. (tu odpowiedni epitet, w zależności od nastroju i stanu mojego spieszenia się), bardziej zielone już nie będzie 🙂