Jak się Matka Sanepid zagrzebała w sobotę w łóżku, tak się wygrzebała dzisiaj po 11.00. Bo po nocy, podczas której Córka Pierwsza kwiliła, Córka Druga piszczała, obudziłam się z bólem głowy, światłowstrętem i odruchem wymiotnym. Jak zwykle – Marjannka piła, a Matka Sanepid dostała kaca. Otrzeźwiła mnie dopiero informacja, że o 12.10 mam odebrać babcię z dworca, a o 13.30 stanąć w kolejce do lekarza, bo CD w nocy puściła pawia, a CP nadal sika jak szalona.
Plecy nadal bolą. Ale nie kręgosłup, tylko mięśnie. Dziwne, aczkolwiek da się z tym żyć. Nawet do Hondy wsiadłam. Następny mój samochód to będzie jakaś terenówka. Na przykład Matiz. Nisko zawieszone Hatchback’i precz! A poza tym, to mi jakoś tak wszystko pod górkę idzie. No jakoś tak… jakby nadal był piątek, trzynastego.
Jedyne co, to córki czasami pokazują tą lepszą twarz. Wczoraj, gdy ja grzałam kość ogonową pingwinkiem, one się bawiły. Ale nie, że zwisały z żyrandola, rzucały koktajlami Mołotowa w dom sąsiada czy polowały na padalce. Nie. One budowały domki z klocków, robiły sobie domowy teatrzyk z kucykami Pony, urządziły konkurs karaoke. Przez cały dzień nie obejrzały ani jednej bajki i tylko raz się potłukły. No i foch był jeden, za to spory.
Podczas obiadu zapowiedziałam, że na podwieczorek będą kokosowe naleśniki. Jednak nie bardzo chciało mi się mieszać, smażyć, przekładać owocami… zrobiłam kisiel. Córka Pierwsza jednak upomniała się o swoje.
– Nie, nie chce mi się dzisiaj już nic robić – powiedziałam i skupiłam się na kończeniu zamówionego przez klienta tekstu. Po chwili uznałam jednak, że skoro obiecałam, to jednak wypadałoby te naleśniki usmażyć. – No dobra, zrobię te naleśniki.
– Nie musisz. Nie chcę już twoich naleśników – odburknęła Córka Pierwsza.
I co najważniejsze, wytrwała w postanowieniu. Mimo owoców, jogurtu i kapki kremu orzechowego na wierzchu deser rozgrzebała widelcem i zostawiła…
Uwaga! Bonus
Przepis na kokosowe naleśniki. 4 duuuuże sztuki.
- 400 ml mleczka kokosowego
- 2 jajka
- szklanka mąki pszennej
- szczypta soli
- łyżka brązowego cukru
- łyżka wiórków kokosowych
Składniki miksuję, smażę na patelni z odrobiną tłuszczu dosyć grube naleśniki, układam na gotowym placku owoce egzotyczne z puszki lub banany, składam, smaruję kremem orzechowym, polewam naturalnym jogurtem. Mniam, mniam 🙂
Kobieto, puchu marny! A skąd ja Ci w zimie mleczko kokosowe wezmę?? Może być olejek kokosowy z odżywki do włosów? 😀
Z puszki?…
Z Lidla 😉
No to teraz mi mówisz, jak już dzisiaj byłam w Lidlu zaliczyć akcję błysk??
Wyślę OB jutro, niech jedzie i kupi.
Po prostu ma charakterek. Szacun dla CP… konsekwetna skubana 🙂
Dzisiaj jadła placki ziemniaczane. Z cukrem samym. Nie będę się pierdzielić, będę jej dawać szaro-bure, płaskie jedzenie z cukrem.
Chyba wypróbujemy przepis… Na razie musimy wykombinować, co z dynią zrobić 🙂
OPL
Zupę krem z dyni z curry wg przepisu Agnieszki Kręglickiej. Uwielbiam.
Oooo, właśnie zastanawiałam się co zrobić z mlekiem kokosowym, które mi zostało. Mój potwór też potrafi strzelić focha, ale nigdy na coś, co ma chociaż gram cukru w sobie 🙂
no ja po prostu nie mogę… że Tobie się jeszcze chce pichcić MS, to …. ja już nie wiem :o))) ja lubię gotować, ale wymyślać desery w Twojej kondycji, to chyba bym padła TEM przysłowiowym truPEM!!! :o)))
Matko Sanepid, ale jakie masło orzechowe dajesz do tych naleśników? Z orzeszków ziemnych czy laskowych? Różnica zasadnicza w smaku, przyznasz, czy dowali się na wierzch Nulellę czy Felixa. Zrobiłam z ziemnymi i bananem. I już zajadając je pomyślałam, że może chodziło Ci o masło orzechowo-czekoladowe… Bo takie ziemne orzechy bardzo, bardzo skutecznie maskują kokosowość naleśników.
Raczej nutella 😉
Cholera, tak czułam, że coś te orzeszki ziemne za bardzo kokosa zabijają… 😉 Dobra, w piątek robię z Nutellą. A Felixa zeżrę do piwa 😉
Ja nie przepadam za masłem orzechowym, więc by mi do głowy nie przyszło smarować nim naleśniki 😉
Ja też nie przepadam… Ale pomyślałam, że jak jest w przepisie, że krem orzechowy, to widocznie tak ma być. I że może z czekoladowo-orzechowym za słodkie by było czy coś… Latałam więc po sklepach i szukałam samego orzechowego. Dopiero jak już żarłam te naleśniki i jak Wikul wzgardził nimi, opluwając nieco przeżutym deserem pół kuchni, to naszła mnie wątpliwość, czy CP i CD nie wolałyby z Nutellą tego zjeść… 😉