Bo jeśli ktoś nie zauważył, to informuję, że od piątku do dzisiaj gościłam w Małopolsce. Teraz rzuciłam na Facebooka swoje seksowne zdjęcie, czym odwróciłam uwagę czytelników od faktu, że na blogasku niewiele się dzieje. Ale cóż tu pisać? Że tęskniłam za dziećmi, że żyć bez nich nie mogę? No cztery dni mogę i to z przysłowiowym palcem w nosie. Zastanawianie się nad losem mamy na urlopie ograniczyłam do szybkiej myśli, która pojawiła w środku nocy:
– Ooooo, nie ma dzieci, jak cudnie! Dzisiaj się wyśpię! – i faktycznie spałam sobie do 8.15, a potem czytałam gazetkę.
Przez trzy dni biegałam po Krakowie. A to skoczyłam na rynek, a to do centrum handlowego się ogrzać i znowu wracałam na rynek. Umawiałam się na kawki z koleżankami, łaziłam bez celu, myślałam o tym, jak fajnie mi się żyło w Krakowie i że w sumie po 10 latach znowu nikt mnie nie kocha, nie mam kasy i mam dużo wolnego czasu. Czyli powrót do przeszłości. Czasami stawałam w oknie na 10 piętrze i patrzyłam na małe domki wystające spod chmury smogu. Ech, Kraków, Kraków, Kraków.
Zrelaksowałam się, naładowałam baterie, wróciłam do domu i … w godzinę poczułam się zmęczona, zaczęłam krzyczeć na dzieci, że bałaganią, wylewają wodę na kanapę, nie sprzątają puzzli. Czyli matka-hetera wróciła do swoich małych koszmarków.
zdjęcie owszem seksowne a raczej prześliczne! powodzenia we wracaniu do rzeczywistości 🙂
A małe koszmarki chciały przekazać: ,,Witaj w domu matko!”. 🙂
Ja też zawsze w Krakowie łapie oddech….
oj, tam, czasami trzeba się urwać:)
ale relaksik byl i to najważniejsze
O rany! Całe cztery dni… marzenie.. chociaż ja bym się bała na tyle wyjechać, bo to, co zastałabym po powrocie, bo moim potworkom wyobraźnia działa w nadmiarze… Pozdrawiam
Czyli jak w standardowym powrocie do pracy po urlopie. Upita Krakowem i wolnością w drzwiach gwałtownie trzeźwiejesz…
Oj tam nie ma co rozmyślać, jak nabałaganiły, nawylewały i nie posprzątały to im się nakrzyczenie należało jak psu zupa i rozczarowane z całą pewnością byłyby wielce jakbyś zrobiła inaczej. Przecież one wszystko, żebyś jak najszybciej poczuła że jesteś w domu… 😉
Krakow to fajna sprawa. Rzeczywiscie mozna sie tam rozluznic
Te male koszmarki to przeciez cale Twoje zycie 😉
Piękne zdjęcie wrzuciłaś! Lubie Kraków!
swietne!
Czasami powrót do rzeczywistości bywa trudny. No ale… trzeba. Szczególnie dziś w Walentynki dużo miłości i cierpliwości wszystkim okazać.
Pozdrawiam, lecę do pacy świętować – hihihi.