Taki konkurs to dla Was pikuś. Pan Pikuś

Zapraszam Was do wzięcia udziału w konkursie organizowanym razem z Avivą – grupą ubezpieczeniową, oferującą między innymi ubezpieczenia na życie, emerytalne, ale także ubezpieczenia na wypadek chorób, pobytu w szpitalu czy koniecznej po wypadku rehabilitacji.

 

Od razu na zachętę informacja o nagrodach:

dla nagrody 1. stopnia – kosmetyki Body Shop dla mam, ich wartość rynkowa to ok. 150 zł, książka „Zezia i Giler” z autografem autorki, czyli Agnieszki Chylińskiej, zestaw Panów Pikusiów – maskotek związanych z firmą Aviva.


nagrody 2. i 3. stopnia – kosmetyki Body Shop dla matek, również o wartości ok. 150 zł,  książka „Zezia i Giler” z autografem autorki, czyli Agnieszki Chylińskiej, maskotka Pan Pikuś. Uwaga, kolaż z Pikusiami robiła Matka Sanepid, która próbuje opanować podstawy projektowania w Gimpie. Jak widać, są to tylko i wyłącznie PODSTAWY.

Firma przewidziała także 10 wyróżnień, które nagrodzone zostaną książką z autografem Agnieszki Chylińskiej i maskotką Pana Pikusia. Uroczy jest, ale ja nie mogę startować w konkursie. Buuu

Żeby wziąć udział w konkursie wystarczy w terminie od 27 maja do 9 czerwca, w komentarzu pod tą notką, odpowiedzieć na pytanie:

 “Jak zmieniło się Twoje spojrzenie na życie i finanse po urodzeniu dziecka?”

Objętość jednej odpowiedzi to ok. 500 znaków ze spacjami. Wypowiedź danej autorki lub autora może być nagrodzona tylko raz, ale oczywiście można wpisać kilka swoich wypowiedzi.

12 czerwca br. jury w osobach:

Maria Grzywaczewska – Dyrektor ds. Marketingu

Bohdan Białorucki – Rzecznik prasowy

Agnieszka Chylińska, która objęła patronat nad konkursem

oraz Matka Sanepid, zdecyduje, kto otrzyma nagrody, a ja Was o tym poinformuję 13 czerwca 🙂

 

Myślcie, piszcie 🙂 Czekamy na Wasze doświadczenia.

A jeśli kogoś z Was zainteresowała tematyka ubezpieczeń, to zanim zadzwonicie do agenta ubezpieczeniowego, zastanówcie się, jakie zabezpieczenie będzie dla Was najkorzystniejsze.

 

Matka Sanepid miała trochę problemów z umieszczeniem tej infografiki, więc doceńcie me starania, kliknijcie w nią i se powiększcie, żeby było widać, co na niej jest napisane. Ktoś to wszystko napisał, zilustrował, ale zrobił ciut za duże, jak na matkosanepidowego bloga. Matka na szczęście wybrnęła.

85 odpowiedzi na “Taki konkurs to dla Was pikuś. Pan Pikuś”

  1. szafirowa pisze:

    Odkąd pojawił się mini Jaś okazało się, że życie składa się z bloków – trzygodzinnych konkretnie. W każdym bloku są zajęcia obowiązkowe- jak karmienie, czy przewijanie (wraz z blokiem zajęć dodatkowych, jak debata nad kupką oraz próba odpowiedzi na odwieczne filozoficzne pytanie – a teraz to o co mu chodzi?). Synek sprawia, że nawet taki śpioch jak ja wstaje w nocy w odpowiedzi na ciche zakwilenie, bo odezwała się głodzilla 😉 A ja odkrywam w sobie łowcę pieluchowych promocji i dziękuję losowi, że mogę karmić piersią, bo poszukiwanie ‘idealnego mm’ na bank puściłoby mnie z torbami 😉

  2. Ewa pisze:

    A ja powiem coś w trochę innym tonie.
    Mój synek ma prawie 4 lata, a wczoraj poczułam się jakbym drugi raz została mamą. Własnie wczoraj tomografia główki mojego synka wykazała, że nie ma zmian to wypadu i operacji. A wszystko zaczęło się w sobotę, od upadku z dużej wysokości. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności mógł doprowadzić do najgorszego. Siedząc w szpitalu przy łóżku dziecka, takie problemy jak brak pieniędzy na nową zabawkę czy egzotyczne wakacje naprawdę nie maja żadnego znaczenia. A przyznaje,jeszcze kilka dni temu nie raz czułam zazdrość, że na coś nas nie stać, że ktoś nie posiadający dzieci może sobie pozwolić na większy luz, zarówno przy wydawaniu pieniędzy czy przy spędzaniu wolnego czasu.

  3. mamaagatki pisze:

    Dziecko nie wie czy jego rodzic ma w portfelu 20zł czy 2tysiące…
    Dla Dziecka nie ma znaczenia czy jest ubrane w markowe ciuszki…
    Dla Dziecka ważne jest by Jego rodzice byli uśmiechnięci i zadowoleni…
    Dziecko chce by Jego najbliżsi mieli czas się z Nim pobawić, poczytać mu książkę, zabrać na spacer…

    Dlatego my po narodzinach córki zmieniliśmy podejście do życia. Postawiliśmy na zdrowie, nie tylko Jej, ale i nasze. Bo chcemy jak najdłużej się Nią cieszyć i troszczyć się o Nią.
    Więc po urodzinach czy świętach zamiast kupować jej za zebrane pieniądze wypasione zabawki to inwestujemy w dodatkowe, płatne szczepienia profilaktyczne.
    Dbamy i o siebie- regularne badania, wizyty u lekarza w razie niepokojących dolegliwości, jeśli musimy brać lekarstwa, to bierzemy- na tym nie oszczędzamy.

    W sprawach finansowych również dojrzeliśmy. Staramy SIĘ zabezpieczyć naszą przyszłość, by nie spoglądać na nią z lękiem. Odkładamy na specjalnym koncie oszczędnościowym, pojawiły się u nas dodatkowe ubezpieczenia na życie, domu i auta.

    Bo moim zdaniem dobry rodzic to odpowiedzialny rodzic.

  4. Iza D pisze:

    No więc Matko obejrzałam sobie tą, tak z trudem wstawioną grafikę, przeczytałam co napisałam i stwierdzam, że w życiu i w finansach zmieniło się wszystko i nic. Tzn. pieniędzy jest tyle co było, wydatków troszkę więcej, za to więcej obowiązków, ale odpowiedzialności u nas żadnej 🙂 Nadal żyjemy beztrosko, jak to nasze hasające z radością dziecię, pieniądze wydajemy bezmyślnie, byle do dziesiątego, żadnych dodatkowych ubezpieczeń i pakietów medycznych. Nie było kiedy o tym pomyśleć i zawsze pieniędzy brak. Na szczęście na razie nie potrzebne to nam było. I odpukać w niemalowane (kurczę wszystko wokół na złość malowane lub lakierowane) miejmy nadzieję nie będzie. Chyba czas o tym porozmawiać z mężem…

  5. Aga pisze:

    Zmieniło się wiele i nic. Odpowiedzialna byłam zawsze i zawsze myślałam o przyszłości. Doszło sporo obowiązków, tego nie da się zaprzeczyć. A dodatkowe pieniądze (niestety nie z ubezpieczenia) okazały się nadzwyczaj przydatne, gdy syn trafił do szpitala. I tak mamy już 12 lat, ale teraz opłacam różne ubezpieczenia 🙂 Tak jest na pewno lepiej.

  6. Inezka6 pisze:

    Odkąd pojawiły się dzieci nie stałam się inną osobą. Kiedyś, sześć lat temu podano mi tłumoczek i spojrzałam, nieświadoma że oto zakochuję się na całe życie. A kiedy się kocha, chce się dla tej ukochanej osoby wszystkiego, co najlepsze. To jest sedno zmiany,jaka we mnie zaszła.

    I zaczęłam planować. Planuję czas tak, żeby zająć się sprawami wszystkich, sprawić przyjemność wszystkim, uwzględniam potrzeby i pragnienia dzieci. Planuję wydatki tak, żeby nie dać dzieciom wszystkiego, ale dać im to czego potrzebują. Planuję wolny czas dla siebie. Bywam sfrustrowana, przemęczona, miewam dosyć i… jestem szczęśliwa częściej niż kiedyś.

  7. Ambasadorzyna pisze:

    Najpierw zaszło mgłą bo je przesłoniły znacznie ważniejsze sprawy typu mleko i pieluchy- a potem dla równowagi się wyostrzyło niczym u sokoła. Jak tak się wostrzyło to z całą brutalnością pokazało, że bez względu na to co przyniesie życie trzeba na to życie MIEĆ.Co mieć? Finanse rzecz jasna.Im uważniej patrzyłam tym mniej spałam- aż wykombinowałam.Na początek się rozwiodłam i przeniosłam 800km na wieś.Finansuję to co muszę,a resztę trzymam i duszę-by nie dopadła nigdy najczarniejsza z godzin.

  8. Marta pisze:

    “Jak zmieniło się Twoje spojrzenie na życie i finanse po urodzeniu dziecka?”
    Wszystko albo prawie wszystko sie zmieniło. Inaczej patrze na ludzi, zdarzenia z przeszlosci, jestem bardziej ostrozna. Wiecej mysle o przyszlosci mojej i maluszka. Chce dla synka jak najlepiej, moze nie jestem jakas zakrecona tylko ekologia i tetry ale bardziej zwracam uwage na swiat wokol mnie. Finanse wiecej wydatkow na pewno ale na malego moge wydac duzo wiecej niz na siebie. Chociaz mysle o przyszlosci jakiejs lokacie dla niego na przyszlosc, bo grosz do grosza… pozdrawiam marta

  9. igmu pisze:

    Spojrzenie na życie zdziecinniało – kurczę, fajnie jest odkrywać świat zupełnie na nowo, bez utartych schematów, razem z tym naszym Berbeciem…
    Spojrzenie na finanse – wydoroślało. Dbam o przyszłość Córki, odkładam dla niej pieniądze. Nie szaleję na allegro, nie kupuję bzdetów w mega-drogiej Żabce pod blokiem 😉 Zbieram na aparat na zęby dla Córy 😉 I na studia. I na spokojną przyszłość… Otwieram własny biznes. Bo finanse trzeba wziąć we własne ręce… Kasa z nieba nie spada, niestety 😉

  10. mimbi pisze:

    Moje spojrzenie na życie i finanse do maja 2011: dla siebie raz w tygodniu: restauracja, tankowanie do pełna; raz w miesiącu: rachunki, kosmetyczka, fryzjer, wizyta w galerii handlowej, kawa z koleżankami.
    Moje spojrzenie na życie i finanse po maju 2011: dla małej w miesiącu 4x pieluchy, 6x mleko, tankowanie do pełna, żłobek, koncert w filharmonii; codziennie świeże warzywa i najlepsze mięso. Dla siebie – opakowanie wacików, dezodorant i rachunki już nie co miesiąc, a co tydzień.

  11. Kasia pisze:

    Narodziny dziecka; super sprawa aby tylko tak nie bolało skończyły się myśli aby umrzeć wraz z mężem to było romantyczne a teraz kto dziecko wychowa.Finanse moje bluzki i buty a nawet kalosze mogą poczekać:( ale dzieciaka nie,on musi mieć ciepło,ładnie i sucho a że zna trendy,tak to się mówi, łatwo nie jest.Pracy też nie rzucę z dnia na dzień bo to kasa ubezpieczenie i opieka medyczna a teraz to ja taka rozsądna jestem i poukładana;)

  12. Carpioo pisze:

    Życie po urodzeniu dziecka.. masz na myśli chyba urodzenie się ponownie 😉 Wszystko stało się kolorowe, w szczególności marchewkowo-brązowe 🙂 Kasa się jakoś znalazła, jakoś mamy jej więcej, gdyż moje małe 19 miesięczne dziecię nauczyło nas tak gospodarować portfelem, że sama się czasem łapię za swoje strzępki włosów, jak to jest możliwe przeżyć, żyć i mieć coś na zaś 🙂 Częściej myślimy o tym, co jest potem, niż o tym co jest teraz, chyba, że chodzi o dowcipy sytuacyjne, jakich wiele funduje nam nasza Jagodzianka. Stałam się odpowiedzialną, znerwicowaną, opiekuńczą i najszczęśliwszą kobietą na świecie- mało tego- w tym roku nawet pracujemy nad rodzeństwem 🙂 Co tu dużo pisać- moje życie pod każdym względem zmieniło się o 180 stopni, i jest bardziej wartościowe, szczęśliwe i przemyślane!

  13. To kiedyś żyłam inaczej? A tak, pamiętam! Wizja słodkiego bobo jeżdżącego małym rowerkiem, zabawa kolejką… 2 kreski na teście. Płakałam wzruszona, mąż liczył finanse by na ten rowerek starczyło. Pojawił się Syn. Gdzieś między baby bluesem a kolką ustaliliśmy: On jest jeden, nas dwoje – damy mu radę! Minął rok i jest tak jak powinno – dobrze. To co przed 2 kreskami nie ma znaczenia. Żyjemy z Synem i dla Syna. Najpełniej jak się da przeżywamy teraźniejszość i planujemy przyszłość, także finansową – dzisiejsze decyzje to przyszłość naszego Syna.

  14. Hunterowa pisze:

    Od 6 lat jestem Mamą, a od 5 miesięcy Mamą podwójną.
    Moja doba powinna trwać 30 godzin, jestem zwariowanym obieżyświatem i niepoprawnym niemożliwcem. Nasza Córka zwiedziła z nami całą Polskę i kawałek Świata. Nie było dla nas rzeczy niemożliwych…
    4 lata temu zachrowałam na nowotwór, cały świat nam się zawalił. Powoli kończyły nam się pieniądze i cierpliwość. Jednak cały czas dziękowałam losowi, że to ja jestem chora a nie moja Córcia. Mojego Męża prosiłam, żeby kiedy mnie zabraknie znalazł Nową Mamę dla Córci i Nową Żonę dla siebie. Pamiętam ten dzień jak wczoraj. Zawsze na pierwszym miejscu stało dla mnie szczęście Córki… Wszystko okazało się 3 razy prostsze dzięki polisie, którą kiedyś wykupiłam w pracy od niechcenia. Przecież w wieku 30-stu kilku lat nie choruje się na takieee rzeczy. Dziś swtierdzam, że był to mój ogromny życiowy fart. Korzystałam z możliwości szybszych badań, wypłat za pobyt w szpitalu i operacje. Jak już wszystko wyszło na prostą uzbierała się nam niemała sumka na naszą (wcale nie największą) nagrodę – wspaniałe wakacje. Dziś wiem, że bez tej polisy nie byłoby to możliwe.
    Na szczęście nowotwór okazał się niezłośliwy, obyło się bez agresywnej chemii. Półtora roku temu dostaliśmy zielone światło i zostaliśmy rodzicami po raz kolejny. Właśnie moja Największa Nagroda – mój Syn zasypia błogo obok mnie.
    A ja jestem już Matką Supermenką, której można kołki na głowie ciosać. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, moje Dzieci są źródłem mojej największej siły i radości. Bycie Mamą to sprawa niepojęta, dzięki naszym dzieciom mamy siłę wejść na każdy życiowy Mount Everest… Ściskam 🙂

  15. Anita pisze:

    Mam dodatkowe 500 zł pierwsza myśl: czego potrzebuje moje dziecko? Znowu potrzebujemy butów, znowu spodnie mają długość jakbyśmy przygotowywali się do powodzi i fajnie byłoby kupić zabawkę, o którą prosił, bo dziecko musi mieć coś od życia, prawda? 😉 Zawsze oszczędności dawały mi poczucie bezpieczeństwa, ale odkąd jest moje dziecko oprócz poczucia bezpieczeństwa, pozawalają mi być lepszą mamą, bo gdy jestem z nim nie zaprzątam sobie głowy sprawami finansowymi, jestem dla niego. Oczywiście nie zawsze jest tak prosto, ale fakt, że mogę zapewnić mojejmu dziecko to, czego potrzebuje i czasami pozwolić sobie na to, czego chce, sprawia, że jestem szczęśliwa. Jedziemy na urlop i odpoczywam, gdy moje dziecko jest uśmiechnięte i dobrze się bawi. W wrześniu synek pójdzie do zerówki, zdaję sobie sprawę, że koszty wykształcenia będą rosły, ale zrobię wszystko, by umożliwić mu odkrywanie świata i tego co ze sobą niesie, bo najważniesze jest dla mnie to, by kiedyś mógł powiedzieć, że kocha życie. Moje dziecko ma już 5,5 roku, pamiętam jak było bez niego i wcale za tym nie tęsknię. Choć bycie mamą jest drogą trudną i często pełną łez, synek jest największą radością mojego życia, uwielbiam go, bo jest po prostu wyjątkowy. Mimo, że każdego dnia myślę o jego przyszłości i bywają chwile, że życie mnie przytłacza, jego uśmiech sprawia, że chce mi się żyć i najchętniej zostałabym mamą po raz drugi 🙂

  16. anka pisze:

    6,45zł – to pierwszy upływ gotówki związany z pojawieniem się dziecka. „Niewiele”, pomyślałam płacąc za test. Potem nastąpiło zaciskanie nóg, zaklinanie złego i dobrego, oraz mało radosne leżenie. Kwota „niewiele” pojawiała się incydentalnie… A przymusowy urlop i dostęp do netu zrobiły swoje.
    Wiedziałam, co mi jest KONIECZNE, NIEZBĘDNE w od 1 tygodnia ciąży aż do momentu pójścia wrzaskuna do przedszkola. Wiłam gniazdo, lista puchła niemiłosiernie. Ja też. Ale urodziłam, opuchlizna mózgu zeszła, kartę członkowską klubu matek polek odesłałam. Pracujemy, wydajemy, nadwyżki (jakie nadwyżki???) eksplorujemy hedonicznie ze wskazaniem na wszystkich…

  17. alewinka pisze:

    finanse<dziecko

  18. agnieszka pisze:

    Moje dzieci są w róznym wieku,mają inne potrzeby.Co miesiąc odkładam pare groszy na jakies dodatkowe zachcianki,bo jak kazda mama chce aby im niczego niezabrakło.Moje pragnienia i potrzeby poszły na dalszy plan.W butach pochodze kilka sezonów,dzieciaki jeden,rosną jak na drozdzach.Jak to mówią dziecko do ukonczenia 18stki kosZtuje tyle co mercedes,a więc mam dwa wspaniałe mercedesy,ktore potrzebują ubezpieczenia,wrazen i tego co najlepsze!Zycie to pikus:)

  19. KasiArek86 pisze:

    Kiedyś patrząc w przyszłość widziałam siebie u boku przystojnego faceta, z super furą i willą z basenem 🙂 Dziś nie zamieniłabym swojego męża na żadnego wyżelowanego Kena, póki co starczają nam rowery a willa cóż… bez żalu poszła w odstawkę odkąd zdałam sobie sprawę, że nie wyglądałabym w niej jak Księżniczka tylko wiecznie sprzątający Kopciuszek 😉 Miłość do dzieci zmienia priorytety. Nauczyłam się żyć dla siebie, dla kogoś a nie dla posiadania czegoś… Polecam każdemu 😉

  20. angus79 pisze:

    Kiedy ochłonęłam po narodzinach dzieci, podjęliśmy z mężem poważny temat-budżetu domowego i bezpieczeństwa dzieci. Ich życie i los jest w naszych rękach. Nie wystarczy oszczędzać i mądrze wydawać. Trzeba jeszcze zabezpieczyć się przed złym losem. Wykupiliśmy polisę rodzinna-na zdrowie i życie, polisę na dom i auto. Przezorny zawsze ubezpieczony. Lepiej chuchać na zimne :))

  21. boogie90 pisze:

    “Jak zmieniło się Twoje spojrzenie na życie i finanse po urodzeniu dziecka?”

    Napewno znaczaco , oszczedzanie i rozsadne zakupy to priorytet. W dzisiejszych czasach liczymy sie z kazdym groszem, myslac rowniez o zdrowej przyszlosci dzieci. Kwestie ubezpieczen weszly napewno na wyzszy stopien, wazne jest by moc w kazdym przypadku liczyc na pomoc . Nauczylismy sie wykorzystac wszystko wielokrotnie i do konca , tak aby nic sie nie zmarnowalo , dzieciom wszystko w granicach rozsadku a nam tyle co potrzeba , my juz swoje dziecinstwo przezylismy;)

  22. alewinka pisze:

    finanse spojrzenie na życie= niesamowite doznana

  23. alewinka pisze:

    finanse spojrzenie na życie =niezastapione chwile

  24. EWA pisze:

    moje spojrzenie na tą kwestie jest jedno oszczędzanie i wiekszosc kasy na dzieci jest wykorzystywana(najwaznejsze sa one wiec to normalne)i to jest jedyne co sie zmieniło po ich urodzeniu w tym temacie 🙂

  25. Monika Dz. pisze:

    Jak się zmieniło moje postrzeganie na finanse? Jeśli chodzi o wydatki na dzieci to nie oszczędzam- wolę zapłacić więcej za dobry produkt, niż kupić jakąś podróbę za kilka złotych, która po pierwszym użyciu będzie nadawała się do kosza. Ktoś powiedział „Nie stać mnie na tanie rzeczy”. Jeśli chodzi o mnie, to no cóż… skończyły się rajdy po sklepach, kiedy to potrafiłam wydać 1000 zł jednego dnia…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *