Kot chory jak jasna cholera. Niewydolność nerek, zaropiała jama ustna, kot nic nie je, 11 lat ma, z 5 żyć to już na pewno wykorzystał. Śmierdzi jak szambo, słania się na nogach, dzień dzień pod kroplówką. Podjęliśmy więc z babcią męską decyzję, że trzeba poważnie porozmawiać z wetkami i zastanowić się nad tym, czy kotu nie skrócić cierpienia, bo do oddania kotu nerki nikt się raczej nie kwapi. No i na mnie wypadło, żeby z kotem w jego ostatnią podróż jechać.
Wpadłam do lecznicy, zaryczana, zasmarkana, tym ryczeniem zaraziłam pół poczekalni, bo właściciele zwierząt są bardzo empatyczni. Kot chrypiał, sapał, śmierdział niemiłosiernie. Wetki załamane. Bo też nie bardzo wiedzą, co dalej. Bo kot może po kolejnych kroplówkach odżyć, a może być tak, że będziemy go męczyć, a i tak zdechnie. I że one decyzji podjąć nie mogą.
Zleciłam więc badania kontrolne. Dla czystości sumienia. Że mają go zbadać dokładnie, jeszcze pod te kroplówki dać, zobaczymy, bo kota szkoda. A nuż nerki ruszyły.
No i się kot przestraszył. Pod groźbą uśpienia zebrał się w sobie. Krew oddał bez oporu, polazł do miski, zjadł. Wrócił do domu. Zasikał kuwetę, zjadł. Wyniki ma lepsze.
No kota jednak też czasami postraszyć trzeba, niech se nie myśli.
A skoro przy tematach zwierzęcych jesteśmy: zabrałam wczoraj córki do sklepu zoologicznego. No dobra, skłamałam. Poszły za mną, bo nie chciały siedzieć w aucie. I od razu poszłyśmy do działu z produktami dla gryzoni. Bo to taki bardzo duży zoologiczny był. Sieciówka. Podobno nie powinno się w nim kupować zwierząt, bo zazwyczaj są chore, ale klatkę teoretycznie można.
No i chodziłam, oglądałam klatki oraz legowiska dla świnek i hamaki mając w głowie cenniki z portalu aukcyjnego i przynajmniej trzech sklepów zoologicznych internetowych.
– Patrz, ta klatka w Internecie kosztuje 80, a tutaj 160 zł – mówię do Córki Pierwszej. – A to legowisko tutaj kosztuje 82 zł, a w sklepie świnkowym 20 zł….
Na to na środku sklepu stanęła CP i powiedziała:
– To co? Oni tutaj nic sprzedać nie chcą? Takie ceny mają? I zostaną z tymi wszystkimi rzeczami, bo my kupimy tam, gdzie taniej.
Rośnie handlowiec. Mówię Wam. Albo przynajmniej będzie potrafiła się targować na urlopie w Turcji.
W dalszym ciągu trzymam kciuki za chorszego śmierdziuszka a starsza Kudłata jak zwykle wymiata 😀
Niestety dzisiaj już nie dał rady 🙁
właśnie przed chwila przeczytałam, współczuje Matko :((((
chyba czuję ulgę. On już naprawdę cierpiał, trzeba było to zrobić.