8 rano. Wtorek. Śpię (prawie). Przychodzi Córka Druga. W sukience, nieuczesana, ale sukienka całkiem spoko.
– Kaktusa (lody) możemy? – i tutaj mnie uprzedziła – Śniadanie już jadłam!
– Gdzie?
– W kuchni. Kanapkę z dżemem.
– Skąd wzięłaś?
– Chleb z chlebaka, dżem z lodówki – CD już się zaczęła denerwować. – To możemy tego loda czy nie?
Opłaciło się 5 lat powtarzania:
– A co??? Rączki ci urwało? Sama zrób!
To ja se lepiej wychowałam (masz jeszcze prswie rok bo syn moj starszy) wczoraj ok 9 puka do sypialni i pyta czy racze zehsc na sniadanie, bo stygnie…..parowki z mikrofali 🙂
pacz, CP w ogóle się za kuchenne prace nie bierze….
Moja corka starsza tez niestety nie, postawilam na czarnego konia, syna…
To teraz mi się przypomniało, jak mnie spytały, co będzie na obiad. Odpowiedziałam, zgodnie z prawdą, że nie wiem, nie mam żadnego pomysłu i że może one by coś wymyśliły. I poszły do kuchni, żeby poprzeglądać książkę „Moje wypieki, desery dla dzieci”
u mnie dziewczyny również też potrafią, ale czasem bywa takie powiedzenie, którym biorą mnie pod pic -” jak ty mamo zrobisz, to lepiej smakuje” hahaha 😉
Noooo, ten dżem to ja robiłam 😉 z kaszubskich truskawek.
lody plis… nie loda 😉
Dziecko powiedziało Loda! Mam ją cenzurować? 😉
Ale „Kaktus” jest na patyku, zatem to prawidłowa forma. Chyba że chodzi o to, że liczba pojedyncza została użyta – ale może właśnie o jednego „Kaktusa” chodziło?
A jak kuchnia po tym wygląda?
o dziwo nic się nie klei
brawo córki
Ja swojemu Młodemu wczoraj powiedziałam, że jak nie zje obiadu to nie może słodyczy. Spaghetti było „fuj, bo sos”, ja stwierdziłam, że jak zgłodnieje to zje i sobie poszłam, więc po kwadransie zastałam go robiącego sobie kanapki z keczupem i serem. Dostał tego lizaka 😀
jak mnie wkurza, gdy moje zostawiają pół kotleta i 3 widelce sałatki, bo „już się najadły”, a po 30 minutach przychodzą i pytają o coś do jedzenia…
„Obiadu nie dojadłeś, odgrzać ci?”
„Ja nie jestem głodny obiadu, zjadłbym serek”.
I gadaj z takim.
Moja mówi „jestem głodna na cukierka”…
U mnie to samo, kanapki sami sobie robią, tylko muszę pilnować żeby syn jakieś warzywa jadł. Boleję nad tym, że do gotowania się nie biorą, ale to chyba moja wina, bo jestem despotką w kuchni i dumam jakby tu spuścić z tego despotyzmu. Zapisałam się w kolejkę do sanatorium, ale to pewnie za 2 lata 😀
A jak im powiesz że nie mogą to odpuszczają?
pytają się, kiedy będą mogły. Jak powiem, że po południu to co kwadrans przychodzą i się pytają czy już jest popołudnie. Jak że po obiedzie, to chcą obiad o 9 rano.
Moja ma trzy lata i na śniadanie obsługuje siebie i brata. Dzisiaj na ich stoliku znalazłam rano trzy słoiki dżemu, cztery łyżki, a w kuchni rozlany kefir. Ale pół godziny do godziny snu jest tego warte 😀
O jeju, a ja 12 lat powtarzam swojej córci „zrób sobie jedzenie, jak jesteś głodna” (a mnie oczywiście w domu nie ma), a jak wracam po kilku godzinach to słyszę „głodna jestem” – więc do znudzenia powtarzam „klucza od lodówki przy d… nie miałam”… Da się jeszcze wychować? 😉
Moja mama też tak mówiła!
Tylko że ja jestem antytalenciem, chciałam nauczyć się gotować, ale to się w zasadzie zawsze kończy katastrofą (ostatni wyczyn – prąd w całym pionie poszedł, ale za to mikser fajnie płonął, mam foty!)
Gratuluję ☺