– Nie chcę iść na podwórko, bo wyjdę na ulicę.
– Nie wyjdziesz, bo widzę gdzie jesteście.
– No to będę się bawić przy garażu.
– Nie, nie będziesz się bawić przy garażu, będziesz się bawić z tyłu, w ogródku.
– Ale tam jest hałas.
– Jaki znowu hałas?
– No psy szczekają…
O tych psach to mówi bardzo często…
Dzisiaj na spacerze:
– Ja nie mogę iść tak szybko….
– Czemu?
– Bo mnie brzuch od tego chodzenia boli….
O, ona by mogła chodzić ze mną po sklepach, bo to mój tekst jak z mężem idę przez jakiś market czy centrum handlowe.
Z każdej rzeczy człowiek się wymiga :p
jaka ulga, że nie jestem sama, moje dziecko ma to samo
Ale Ona wrażliwa 😉
Wcale z tym brzuchem nie musi być ściema.
Mój syn do tej pory jak chodzi szybciej niż jego ślimakowatość nakazuje czyli idzie ze mną (przeciwieństwo mnie ale przecież nie zakopię go w ogródku za powolność i spokój stoicki nad stoickość) to mówi, że ma kolkę. Twoja też może mieć. Serio serio to piszę.
niech mi syncio nie dorasta 😉
Fynn mam wrażenie że Córka Pierwsza chodzi tak szybko, że ciężko by Jej było kolkę złapać 😉
Z brzuchem akurat może być prawda, w dzieciństwie też miewałam takie sytuacje jak za szybko szłam lub za szybko biegłam.
Wiesz że ja lubię moją wieś trochę tylko te psy szczekają ;/
Twoja przynajmniej chodzi, moja po 5 metrach mówi że ją „kopytka bolą” 🙂
No i u mnie na wiosce psy szczekają… najbardziej lubią szczekać nocą… :>