Przez ostatnie dwa dni rządziłam w babcinej kuchni. Zawsze, gdy babcia wyjeżdża na studia (tak, tak!) mam pełne pole do popisu i robię dosyć wymyślne potrawy. Przy okazji wykorzystuję te produkty, którym kończy się data ważności. I znalazłam w zamrażalce ślimaki. Znaczy kuchnia francuska w Lidlu była jakiś czas temu. Oświadczyłam więc rodzinie, że dzisiaj będą na kolacje jedli mięczaki w maśle czosnkowym z grzankami.
– Super! Uwielbiam ślimaki! – Córka Pierwsza aż podskoczyła z radości.
– A kiedy ty ślimaki jadłaś? – spytałam, bo jak sięgnę pamięcią, to u nas w gospodarstwie raczej królowały kopytka z cebulą i chleb z masłem.
– No kiedyś. I uwielbiam!
No okazało się, że nie uwielbia. Nadgryzła kawałek i odłożyła, sięgnęła za to po plaster zwykłej goudy. Za to Córka Druga… O, Córka Druga mogłaby wyjść za francuza. Najbardziej fascynowało ją wyjmowanie ślimaka wykałaczką ze skorupki i wypijanie z niej masła. Skorupkę też próbowała jeść. Smakosz. W przyszłą niedzielę zrobię jej żabie udka…
ooo to CD mogłaby z moją Miśką ślimakami się raczyć w najlepsze :))
podobnie u nas było, z tym, że Miśka wyhaczyła ślimaki w lodówce w lidlu, i. kupiłam. zjadła ze smakiem.
teraz jeszcze myśli nad krewetkami, hmm.
A, owoców morza chyba nie jadły. Za to CP nagle zaczęła jadać ryby, których z góry nie lubiła.
U nas ślimaki z Lidla były coś tydzień temu. Zjadłam je wreszcie sama, ale zachwycona nie byłam :/
Nie jadłam nigdy ślimaków, więc nie mam porównania, ale też jakoś nie byłam wniebowzięta.
Co do ślimaków, to różne ich warianty były w Lidlu jeszcze kilka dni temu.
Z drugiej strony te przyrządzone przez Ciebie leżały w zamrażalniku od co najmniej trzech miesięcy. 😉
raczej leżały długo, bo je już jakiś czas temu widziałam.
Mojej przyjaciółki niespełna 2-letni syn też jadał ślimaki…
… żywe…
… prosto z liścia.
Skoro UE uznało je za ryby (http://www.wiadomosci24.pl/artykul/ue_zadecydowala_slimak_to_ryba_ladowa_124754.html), można śmiało stwierdzić, że wcinał po prostu sushi 🙂
http://dlaczegoludzkosc.blox.pl/html
O, a najlepsze było przez całe dzieciństwo mojego brata:
– Piotrek, dzisiaj na obiad… dorsz (na przykład).
– Nie lubię.
– A jadłeś?
– Nie, ale nie lubię.
Ughhhh… ja jednak podzielam smaki CP 🙂