Na pewno niewiele można tekstów napisać i źle się odbiera pocztę oraz komentuje wpisy na Facebooku. Jednak podczas tygodnia bez komputera można:
– posiać w skrzynkach szpinak, oregano, bazylię, szczypiorek i poziomki
– umyć okno w kuchni i pokoju dzieci, łącznie z porządkowaniem wszystkiego, co zalegało na parapetach. Bo u mnie parapety, to w sumie półki, na których jest WSZYSTKO
– wyprać wszystkie zimowe kurtki, kombinezony, czapki, szaliki i rękawiczki i popakować je w worki próżniowe
– można zrobić trzy nieudane pisanki z papieru, jedną ze styropianu i serwetek oraz wyjątkowo udaną kurę z jajami
– można złożyć trampolinę dla dzieci
– można się w niedzielę wieczorem rozbeczeć z powodu ograniczonego kontaktu z mężem i wydzwaniać do niego i straszyć, że coś się stało („Czemu płaczesz??? Ola, czy coś się stało???”, „Nieeeee, tak sobie płaczę….”)
– można przeczytać powieść autora „Love story” i się wcale nie wzruszyć.
I tyle. A potem odebrałam kompa i się okazało, że wciąż mi go nie naprawili. Przez ostatni tydzień pracowałam więc na sprzęcie, który się wyłączał, zawieszał, nie włączał wcale, włączał w trybie awaryjnym… ostatecznie zawiesił się na tyle, że zmieniła mu się rozdzielczość i wszystko było wielkie, a ekran świecił zieloną poświatą. Bardzo to uspokajające. Ta zielona poświata. W sumie dziwna rozdzielczość, przy moim popsutym wzroku, też nie była zła.
A jednak, czas w życiu coś zmienić. Zainwestowałam w zasilanie do kompa – złomka, tego co miał być zastępczy, ale zepsuł się tego samego dnia, co główny, więc mam wreszcie na czym tymczasowo pracować. A jutro mój kochany Dell ląduje znowu w serwisie. I nie odbiorę go, jeśli nie będzie śmigał jak Dreamliner…. a nie, zapomniałam, że to złe porównanie.. Jak Boeing 777… a nie, to też złe porównanie. Jak Honda Civic, rocznik 1997!
Udana kura z jajami to kogut przecie :p
Matko wiem co czujesz…chociaż teraz kiedy mam szajsunga eee to znaczy smarfona, jakoś mniej boli złośliwość laptopa. I kolana się nie grzeją;-)
Na smartfonie nie dałabym rady pisać, chociaż się ostatnio zastanawiałam, czy jakby się dało zwykłą klawiaturę podłączyć do telefonu z WiFi to czy w krytycznych sytuacjach nie mogłaby pracować 😉
Była raz w tchibo nawet 🙂 da się przyzwyczaić di klawiatury w telefonie, chociaż dyskomfort jest.
Grażyna Handwerker tylko ja mam Samsunga Galaxy Mini.. No to wiesz, jakbym na pudełku od zapałek pisała. Ale kiedyś sobie kupię telefon 5 cali i tablet 10.
Oj ,to trzymam kciuki ,żeby naprawili jak należy .Mój już dwa tygodnie w serwisie i zero informacji o naprawie ,dodzwonić się nie można ….Mam nadzieje ,ze kiedyś oddadzą …
uwielbiam cie!!!
bo?
dla jaj 😛
tych kogucich znaczy 😀
Matko, na przyszłość polecam dellowską gwarancję w wariancie naprawy w domu;-) u mnie pan był dzień po moim telefonie i sprzęt naprawił od ręki, wymieniając co nie działało;-)
Mój komputer to zdecydowanie Boeing, ale tylko pod względem ilości decybeli przy starcie 🙂
Czyli mówisz, że bez komputera da się żyć? 🙂
No jakieś życie poza Facebookiem i blogiem jest… ale nie wiem czy na dłuższą metę wiele warte…
Moje motto (ostatnio): Zanim włączysz komputer zrób wszystko, co masz zrobić w domu. Odwrotnie się nie uda. Wiem to już 🙂 Na pocieszenie napiszę Tobie Matko jak wygląda moje komputerowe cudo: Laptop- Lenowo, zaledwie dwuletni, własność córki. Klawiaturę własnoręcznie oblałam kawą rozpuszczalną z mlekiem i cukrem (do czego się z resztą córce nie przyznałam). Na wymianę klawiatury nie miałam wtedy kasy (rok już minął), więc kupiłam zwykłą klawiaturę za 15 zł i do laptopa podłączyłam. Podłączyłam też myszkę, bo co prawda taczpad przetrwał kawowy zalew i działa cudnie, ale ja lubie myszkę. Jakiś czas później podłączony został do laptopa mały 26″ telewizor firmy Technika, który robi za monitor, bo córka „pękła” matrycę. Właściwie zgryzła ją zębami (nie pytać o szczegóły) i ekran Lenovo nie działa. Można? Ha!
Oczywiście mam komputer stacjonarny, sprawny, „stary ale jary”, nawet dość szybki- z tym, że po włączeniu wyje tak głośno, że po minucie głowa pęka, więc wolę laptopowe cuda wianki- nawet przez skypa gadam- chociaż wyglądam (dla rozmówcy) jakbym miała zeza prawoskrętnego, bo patrzę w monitor telewizora, a nie tam gdzie kamerka 🙂 Grunt to się zorganizować 🙂
To ja chyba specjalnie swojego kompa popsuję żeby wreszcie zrobić to wszystko co u mnie zalega miesiącami, bo przecież nie mam na to czasu 😉
Mąż mój jak się wyprowadzał, to zabrał ze sobą laptopa i Internet. Ciesz się tym co masz.
No mój nie bardzo miał jak ze sobą zabrać, więc wszystko zostawił, a co mi się nie przydało, to sprzedałam. I teraz, jak znowu jesteśmy razem, to mi trochę głupio, że go pozbawiłam dorobku życia w postaci kilku książek i sprzętu sportowego….
Bardzo się cieszę, bo wam kibicowałam 🙂
Trzymaj się matka i drugą książkę pisz.
U nas ten problem nie istnieje, w domu jest kilka komputerów, poza tym wifi i telefon. Raczej problem się zaczyna przy awarii netu właśnie 🙂