Przypominam, że jutro będę od 17.30 w DDK Węglin przy ulicy Judyma 2a. Gdziekolwiek to jest. Będzie można kupić moją książkę od razu z autografem i bez kosztów wysyłki. Będzie można też przynieść swoją, jeśli kupiliście wcześniej i też nabazgrzę. Uprzedzam od razu, że bazgrzę strasznie i wcale książka nie będzie przez to fajniejsza.
Również jutro, ale o 12.00 będzie mnie słychać na antenie Radia Lublin.
Poza tym mam w planie, że zajdę do jakiejś knajpy z kuchnią regionalną. Znaczy z czymś na wskroś lubelskim, a nie z regionu Sundarbany czy Lasostepu Kazachskiego. Jak możecie coś polecić, to czekam na sugestię. Tylko nie wmawiajcie mi, że w Lublinie jada się owoce morza albo argentyńską wołowinę. To to ja sobie mogę kupić w Lidlu w Wejherowie.
Przy okazji będę testować tablet. Od siostry. Siostra tylko poprosiła, żebym po nim nie skakała ze złości, że tak wolno chodzi…. Oby Polski Bus jechał szybko, bo nie wiem, jak przeżyję 8h podróży w sobotę.
A Córka Pierwsza jutro jedzie autokarem do teatru. Czy mam pisać, że dopóki się nie dowiem, że wszyscy szczęśliwie wrócili do przedszkola będę w nerwach?
Proszę też nim nie rzucać. Tym tabletem. W ogóle krzywdy mu nie robić. O.
moje miasto 😀
Możesz nie pisać 😉 też tak mam.
Matko…Lublin fajny jest !
Ja nie mówię, że nie fajny, tylko czemu muszę przejechać 570 km??
Trzeba się było szarpnąć na samolot. Przecież lotnisko mamy!
Może i macie, ale samolot lata nie w te dni tygodnia, które by mi odpowiadały.
bo teleport nie działa 😉
Bazgrzę, nie: bazgram;)
tak czy inaczej wygląda to beznadziejnie
Ja co piątek jeżdżę 152km w jedną, w niedzielę wracam… 😉 można to polubić 😉 a Ty tylko tak jednorazowo… 😉
MS, na rynku jest Mandragora która o ile jest przede wszystkim kuchnią żydowską, jest super 🙂 Ale moim osobistym faworytem jest restauracja Magia, tuż przy rynku, Grodzka 2. Za każdym razem, kiedy jestem w Lublinie, tam właśnie zaglądam 🙂
A taka typowa regionalna to chyba restauracja Chata. Najlepiej na trasie Lublin-Puławy karczma Bida, ale zakładam, że szukasz czegoś w mieście.
Matko w Lublinie na swojskie żarcie możesz iść na starówie do klimatycznej knajpy Sielsko Anielsko, albo do pyzatej chaty na ul. Okopowej lub na Nadbystrzyckiej jest Chata swojsko strawa. Skoro Cię nie będę mogła posłuchać na żywo, to chociaż włączę sobie jutro radio;)
matko dawaj prosto na Węglin, pierogi lubelskie Ci z garmażerki przywiozę:)
Ja przez 1,5 roku jeździłam do OB na weekendy 400km. Teraz za stara jestem na takie zabawy
Matko,a powiedz mi, czy w tym Polskim Busie to trzeba wydrukować Bilet, czy tylko ten numer im podać? Jak to w praktyce wygląda? ;>
Maaaatko! Czekam na Ciebie, łązienke wymyłam…Powiedziałam mojemu mężu, który się teraz kąpie, że jedzie Matka Sanepid i jkak upierdzieli łazienke to sie będzie tłumaczył;)
Tylko nie rób dymu na Judyma! 😉
co to znaczy „taki kawał”?!? ja mam raptem 10 minut samochodem. 😉
Matko nie jojcz…To sie nazywa „być celebrytą”.A w Lublinie może Cugowskiego spotkasz???Ale młodszego bo stary straasznie nie wyględny.Ja tam mam do miasteczka tylko 80 km i tez mi się nie chce jechać…Pozdrowionka
Agnieszka Maciałek wystarczy podać numer
Sylwia Lasok a ja u Ciebie śpię czy jak?
szkoda, że jutro – mieszkałam blisko ul. Judyma 17 lat temu 😉
ha a ja mieszkam 2min. od DDK:)
ja Lublin zle wspominam, jako zapyziale miasto 😉 nic sie tam nigdy nie dzialo 🙂 ale slyszalam, ze od tego czasu bardzo sie rozwinal i chetnie kiedys zawitam i odwiedze kilka miejsc 🙂
O widzę Violianka że się widzimy 🙂 Matka sanepid łączy!
No i w pi…. i wylądował… O, tyle powiem. Już poszłam na spotkanie, już oczy MatkąS nacieszyłam… Ja pierdziu, no! Jak sobie raz coś zaplanuję to musi, no MUSI coś te plany pokrzyżować. I co? I zamiast na Judyma na 17 polecieć jak rącza gazela, to w miasto z audytorami na obiadek poleciałam… No jak trza to trzeba i poleciałam. Uśmiech na twarz nakleiłam, bo w końcu certyfikatów nam nie odebrali, tak? Ale co się w duchu oklęłam to moje…
Tak więc, kochana MS, nadal wirtualny ino tylko kontakt mój z Twą osobą interesującą mi pozostał, gdyż ta właśnie JEDYNA okazja, którą miałam na wyciągnięcie małego palca, by CIę osobiście „poznać” odfrunęła w siną bliżej niesprecyzowaną dal. No i pozostaje mi czekać na następną okazję 🙂
Tak czy inaczej pozdrawiam serdecznie.