Ten moment, kiedy mam ochotę zawyć

Są takie momenty.

Kiedy już nie ma się siły na nic, kiedy życie daje w kość, bliska osoba odchodzi, dzieci dokuczają, samochód gaśnie na każdym rondzie. Mogłabym o nich napisać. Mogłabym… ale bywa trudniej nawet.

To ten moment, kiedy jest wieczór, typowe dla dnia dźwięki ustają, dzieci śpią w swoich łóżkach z rączkami włożonymi pod policzki, a ja snuję się po mieszkaniu

w dresie

dziurawej bluzce

z rozwianym włosem

przetłuszczoną cerą

i mam taką niesamowitą ochotę, żeby osłodzić sobie życie….

ale uświadamiam sobie, że…

już w ciągu dnia zjadłam:

5 Wertersów, 3 wielkie cuksy lemonkowe z takim kwaśnym proszkiem w środku, 2 Kinder Bueno, pół białej czekolady, która mi się ostała po torcie makowym, suchego muffina kawowego z chałwą, którego maczałam w RedBullu  oraz garść Maltesers.

I że urośnie mi dupa.

To jest dopiero rozgoryczenie. Też tak macie?

(autor: Matko Sanepidelho)

66 odpowiedzi na “Ten moment, kiedy mam ochotę zawyć”

  1. Ania Sawicka via Facebook pisze:

    Mamy tak, niestety :-/

  2. to są wyrzuty sumienia… 😛

  3. Igdo pisze:

    A kto tak nie ma?

  4. skąd to znam ;/ chyba każdy ma takie dni- mnie wtedy nie ma dla nikogo

  5. angus79 pisze:

    Pewnie-dziś tak mam! Kiedy córa zarzygała pół korytarza przedszkolnego, bo tak ma czasem na widok przedszkola, kiedy każdy coś ode mnie chce, kiedy kasy brakuje, kiedy lekarze nie wiedzą państwowo co dziecku jest, a prywatnie to dają skierowania na większość odpłatnych badań laboratoryjnych. Kiedy to matka musi być mikrobiologiem, pediatrą, psychologiem, czyli dr Hause. Tak chce mi się dziś wyć! Nie ogarniam tej kuwety!

  6. Kochana MS! Zamiast pożerać tyle słodkości – pobiegaj! Sprawdzone, rewelacyjne, polecam. Leń kanapowy biegający od 3mcy.

  7. Justyna Jadzińska via Facebook pisze:

    muffin w redbullu dobre to ?

  8. Iga Starzynska-Dolecka via Facebook pisze:

    Często tak mam

  9. Agula pisze:

    Niestety, i to często! ;/

  10. Kinga Kardynał via Facebook pisze:

    Też

  11. kasiul pisze:

    Współczucia 🙁

  12. Aleksandra Jany-Jankowska via Facebook pisze:

    I znowu ktoś próbujący naprawiać całe zło tego świata bieganiem…

  13. Tiaaa, mam, ale mój mężczyzna dba o moja linię i w domu zamiast czekolady są owoce-pomarańcze, banany..a zamiast cukierasów paluszki. Żeby chociaż były obtoczone w czekoladzie… mniamniam ALE NIE, NIE MA!

  14. Zuzanna Pęksa via Facebook pisze:

    E tam, Bridget Jones dawała radę zjeść więcej!

  15. Karola pisze:

    Stań przed lustrem i zacznij się do siebie uśmiechać, bardzo szeroko. Takie wymuszone uśmiechy powodują, ze samym nam się chce śmiać i humor się poprawia 🙂 sprawdzone!

  16. Pieczenie tez pomaga lub wizyta fryzjera lub kosmetyczki i wino … Duuuuzo wina 🙂 i Bridget Jones

  17. Łączę się w bulu i nadzieji. Żrę czekoladę piernikową 😛

  18. Hanna Niedziela via Facebook pisze:

    Matko Sanepidelho <3

  19. ja to chociaz mam slodka kawe….. wiec nie jest zle, ale ta cholerna angielska zima leb mi urwie na przerwie, mieszkam w malym miasteczku w anglii a nie w kielcach. tak moja ortografia jest w tym komentarzu do kitu…. pozdro

  20. Izabela Brzezina via Facebook pisze:

    Mam tak..codziennie? 😉

  21. Izabela Brzezina via Facebook pisze:

    Moze poza dziurawa bluzka,czasem zakładam taka bez dziur. 😉

  22. ewa pisze:

    Mam dokładnie tak samo, właśnie teraz. Wczoraj miałam ochotę umrzeć. Dziś świeci słońce, odwiedziłam dawno niewidzianą kumpelę i jakoś mi lepiej. Z mężem daliśmy sobie dwutygodniową przerwę. Nie wiem czy się uda jeszcze naprawić związek (ostatnio mam niemal pewność, że rozwód byłby lepszy…) ale czas pokaże. Ale trzeba to po prostu przerobić i tyle. Słodyczy zjadłam tonę, obawiam się, że nie pomagają. Ale widocznie tak było trzeba. Ślę dużo sił.

  23. Joanna Weißenberger via Facebook pisze:

    Nooo…

  24. Hmmm miałam. .. ustało 2 lata po rozwodzie gdy przekonałam się ze juz wszystko robię tylko dla siebie i dzieci. Dla siebie musze utrzymać się w dobrej formie psychicznej i fizycznej. NIKT INNY TEGO ZA MNIE NIE ZROBI 🙂 a do tego momentu bywało różnie. Nawet potrafiłam nie jeść przez 4 dni bo o tym zapomniałam (tzn o jedzeniu- jak się okazuje można 😉 ). Po 3 latach od rozwodu… założyłam dwie sprawy byłemu i żyję pełnią życia 🙂 nie martw się MS kiedyś to minie. Aaaaaa…. jeszcze jedno: nic Ci nie da „gdybanie” i „jeśliwanie ” jak raz pomyślisz o rozwodzie… niestety jest on już nieuchronny. Twoim zadaniem jest wziąć się w garść przede wszystkim psychicznie. Warto. Dopiero życie przed Tobą 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *