Jest czerwiec. Tak słyszałam. Dzień Dziecka. Wzięłam córki na krótkie wakacje. Zamiast codziennie rano zawieźć je do szkoły i do 12.30 napawać się ciszą, obwożę je po nadmorskich miejscowościach, czyszczę z piasku, kupuję pizze i lody, funduję rejsy po Zatoce i pozwalam na wiele.
I tylko się zastanawiam: po jaką cholerę?
Jest 3 dzień, a ja jestem strzępkiem nerwów. Mam ochotę spuścić im taki łomot, by sobie zapamiętały, że na wakacjach: nie robi się awantur o byle gówno, nie wyje się wieczorami, zjada się wszystko, co na talerzu, nie drze japy, że chce się zjeść lody na środku ulicy oraz, że wszelkie zażalenia są nie na miejscu, bo to są kurwa wakacje i ja też chcę wypocząć.
Odpoczynek? Wolne? Urlopik? Wykończona jestem. Zmęczona. Wściekła.
Zaczynam więc podejrzewać, że chcą mnie doprowadzić do samobójstwa, które skróci moje urlopowe cierpienia, a je pozostawi na łasce sądu rodzinnego.
Pogodę mamy ładną. Dzieci mam tak jakby po****dolone.
Matka Sanepid jeszcze nie raz będziesz ryczeć:) Ale chciałam powiedzieć, że co nas nie zabije, to nas wzmocni… przecież nie uwiążesz kamienia do szyi nie rzucisz do rzeki… 🙂
Nie dzieci masz ten teges, tylko wyjściowe założenia przyjęłaś niesłuszne 🙂
Zachowujesz się, jakbyś była matką od wczoraj i nie wiedziała, jak wygląda wyjazd z dziećmi 🙂
No ale. Dziadkowie zawsze nimi zachwyceni. Jakie grzeczne, jakie mądre, jak miło było… Tylko mi coś nie wychodzi
Dzieci dla dziadków zawsze są milsze niż dla rodziców 🙂
Jezu…to samo… to samiusieńko…wyłam w sklepie z butami z bezsilności w zeszłą sobotę…gdyby nie fakt, że sklep w piwnicy, to bym wyskoczyła przez okno…jeden przeżuł stopkę z pudełka „zużyte”. Jak wrzasnęłam, to wypluł i znalazł zabawę, że będzie biegał wokół regałów i rozrzucał te stopki za siebie a brat za nim biegał szaleńczo, zbierając te stopki i próbując z odległości trafić w uciekające pudełko…na końcu tego pościgu ja…zgrzana, spocona jak szczur…czerwona i wściekła. Ostrzegłam. Posadziłam na dupie jednego i drugiego. Minęło 10 sekund jak znowu odwróciłam się w stronę ściany butów „damskich”…młodszy sturlał się z tej pufy, waląc łbem o kafelki…guz odstaje na 5cm od głowy, ten się drze, drugi panikuje, ja do sprzedawczyni: MA PANI COŚ ZIMNEGO??!! odp. TAK, ŁYŻECZKĘ DO KAWY …. kur** nie wytrzymałam ciśnienia…rozumiem Cię…wspieram.
Czytam was i aż mi łzy płyną…z radości 🙂 nie jestem sama !!!! oglądam reklamy…patrzę na uśmiechniętych rodziców … kochane dzieciaki…bajka. Oczywiście zdjęcia znajomy na facebook – szczęśliwych , zrelaksowanych wakacyjnie z gromadką dzieci i myślę sobie co ze mną jest nie tak…może ja matką nie powinnam być. Co roku obiecujemy sobie zarzekając się na wszelakie świętości że to już ostatnie wakacje rodzinne…wracamy umęczeni, wściekli i dalecy od zrelaksowania… i oczywiście w kolejnym roku cali rozemocjonowani szukamy wakacji idealnych dla… rozwrzeszczanych roszczeniowych smarkaczy…12 miesięcy to jednak wystarczająco aby zapomnieć o udręce rodzinnych wakacji 🙂
Matko..ja cały miesiąc będę sama z trójką nad morzem . Tatuś na weekend. Starsza parka chce się pozabijać 10 razy dziennie. A najmłodszy zaczyna chodzić…nawet się nie napije, bo sama z dziećmi. ..I młody jeszcze na cycu…będzie jazda…
Ja wspominam swje nieliczne rodzinne wyjazdy wakacyjne w dzieciństwie jako sielankowe i pełne spokoju i harmonii. Moje obecne wyjazdy z latoroślą wyglądają tak samo ja u ciebie. Zastanawiam sie czy to moja zawodna pamięć wymazała wszystkie „trudne momenty” które tłumaczyłyby dlaczego tych wyjazdów było tak mało czy jednak dzieci są teraz inne …? :/
a moja mama się dziwi dlaczego nie chcę jechać na wakacje… ;/
Bo źle miejsca wybieracie. Przepis na w miarę udane wakacje z dziećmi to dzicz, totalne pustkowie. I o dziwo potrafią bawić się piaskiem, muszelkami i innymi duperelami. Jazdy i wycie w granicach normy. Wkurz matki również.
Sprawdzone, polecam.
A i żeby nie było, moje dzieci to nie aniołki wycięte z obrazka, serio serio.
Jak to miało że nie jestem sama.Przed chwilą zrobiły mi w domu jesień średniowiecza i poważnie zastanawiam się co by je zapakować ich OB do tira …i w trasę na dwa dni….Zwłaszcza że często jedzie o 2 w nocy to mogę wynieść i nie poczują.
a ja zastanawiam się nad wyjazdem z Bereniką w sierpniu w jakieś ciepłe miejsce. Tylko ja i Ona….. ale w zasadzie dlaczego Ojciec dziecka ma mieć lepiej ?? Chyba odpuszczę:P
może z jedną łatwiej. Właściwie nawet nie wiem jak to jest mieć 1 dziecko. One od zawsze są dwie…
Iwona Kosińska i akurat na wakacjach przestanie. Serio.
Skad ja to znam…
Instytucja ” wakacje z dzieckiem” to ma do siebie, że jak wracasz z takiego ” wywczasu”, to zaczynasz doceniać piękność weekendowych odpoczynków w roku szkolnym 😉 i dlatego w weekendy bardziej odpoczywasz ,niż na urlopie:)… Takie życie;)
Trzymaj się Kochana. Ja już zaciskam zęby na myśl o lipcowych wakacjach (hy hy) rodzinnych z nimi czterema. Mam nadzieję, że sobie nawzajem łbów nie poodgryzamy.