Pragnę ogłosić, że to koniec.
Naprawdę mam zbyt wiele zajęć, za dużo roboty, całą masę problemów i zmartwień. Mam zbyt rozchwiane zdrowie psychiczne, by to dalej ciągnąć. Jestem za słaba na codzienne znoszenie krytyki, fochów, na ciągłe niezadowolenie.
Wiem, zaraz będą dobre rady. Zaraz komentarze, że nie muszę rezygnować, że dam radę, że jeszcze trochę pociągnę, że córki zacisną zęby i zniosą to jakoś. Nie trudźcie się. Decyzja zapadła.
Dlatego oznajmiam, że od jutra, bo dzisiaj już minęło, nie gotuję dzieciom obiadów. Po prostu nie przewiduję dla nich specjałów żadnych. Będę sobie puszczać wodze fantazji, będę jadła to, na co od wielu lat pozwolić sobie nie mogę bez kombinowania, bez gotowania na cztery ręce, bez myślenia, że dla mnie coś, dla nich coś innego, żeby zjadły, żeby zadowolone były.
Od jutra córki same muszą zdobyć pożywienie i sobie je przyrządzić, jeśli liczą na coś więcej, niż sucha bułka, ząbek czosnku czy zwiędnięte źdźbło pietruszki. Tak im oświadczyłam. Z zastrzeżeniem, że zwierząt domowych nie jadamy.
.
.
.
PS. A wódkę to z tygodnia na tydzień coraz słabszą w sklepach sprzedają…
A nie możesz wykupić obiadów w szkole? Robię tak od kilku miesięcy i mam z głowy. Nawet ekonomicznie się to jakoś opłaca, bo obiad szkolny kosztuje 3 zł a mniej w domu jedzą niż dotychczas. Szybko sobie wykombinowali, że kucharki dają dokładki zup, naleśników, spaghetti, surówek i radzą sobie jak mogą 😀 W domu ugotuję im jakiś kisiel z owoców, naleśniki i placki ziemniaczane nauczyłam smażyć, więc sami robią, do tego kanapki i jakoś to gra i śpiewa.
one nie chcą. Powiedziały, że nie będą chodzić. Poza tym w szkole są obiady o 10.30, więc rozwiązują problem 2 śniadania a nie obiadów.
Matka Sanepid jak zajęcia są do 12 to rozumiem obiad o 10:30… W innym wypadku bardzo dziwna pora na obiad! I nie dziwię się jeżeli nie chcą go jeść.
Magdalena Jurek CD ma akurat do 12:45 albo do 13:30, ale CP często później zaczyna, niż ten obiad jest….
no to nieopłacalne.
Obiad o 10.30 😮 Pogięło kogoś. W tym przypadku rzeczywiście to niczego nie rozwiązuje.
U mnie oboje mają obiady w szkole i przedszkolu A pierwsze słowa po przekroczeniu progu to – co dziś na obiad ? 😛 A takie dwa chudzielce jak.ich matka…
Basiek May-Chang Kraszewska no gorzej jak w szpitalu…
A godzina szałowa… U nas sa po 12stej
U nas obiady są na dwóch przerwach, po 11.30 i po 12.30. Stołówka czynna do 14 i dzieci moga przychodzić do tej pory i zjeść zupę, nawet gdy ktoś nie płaci, bo zupa jest za darmo.
Ja kupuję obiady w szkole,z tym że jemy je w domu – rano menażki (czy jak to się zwie) zanosimy,a od 11 obiad gotowy do odbioru 😀 obiad dwudaniowy=4 zł 🙂
I love you.Wyjdz za mnie.Polaczymy sily, wódki i pociagniemy to jakos!
OMatko kochana ale mnie wystraszylas!Już myślałam że kończysz bloga!
tak właśnie zrobiłam 3 lata temu i nadal żyją 🙂 teraz mają 10 i 12 lat 😉
Moi jedza w przedszkolu a w domu jeszcze 2 daniowy obiad wymagają
Tylko ma być bez warzyw, owoców, pieczarek, i najlepiej kurczak a z zup rosół i pomidorowa. Raz im przez dwa tyg serwowalam pomidorowa codziennie. Niestety nie zbrzydla ale u babci juz nie zjedli ?
I dobrze!zglodnieja to się dostosuja!
Jezusie myslalam ze Matka w slady Marjanny idzie … ????
kiedyś będę musiała. Kolega mnie dzisiaj uświadamiał, że za kilka lat córki mnie pozwą do sądu.
nie osmielą się ???
A można tam odpuścić w ogóle gotowanie obiadów? Bo ja np nie mam pomysłów żadnych, weny też.
No no Matka! Marjanną to ty tu nie wyjeżdżaj! Zawału prawie dostałam
Przez chwilę zamarlam!myślałam że jak konczysz bloga ..
😀 ufff, a już myślałam, że Ty nie będziesz już pisać:D
Ten tekst jest o mnie w ostatnich tygodniach/miesiącach, naprawdę. Może nie powinnam tego mówić, ale to pocieszające, że nie tylko moje dziecko jest takie 😉
A spoko, ja juz dawno tak zrobilam. W koncu jedzą w szkole a weekendy jakoś przeżyją. Najwyzej zjedzą resztki jakiegoś jedzenia, które zrobię sobie sama. Suchy ziemniak, chleb z keczupem i takie tam. To ratunek dla mojego zdrowia psychicznego. I naprawdę fajne jest unikanie kolejnego skrzywionego „bleee” na moje jedzenie. A jeszcze jak mi zostaje to zabieram do pracy , tam zawsze ktoś zjada i nie marudzi.
Drżącym palcem otwierałam
Matko,ale żeś mnie nastraszyła????
Za dobrze Cię znam, żeby się nabrac na taki tani chwyt 😛 ale weź nie stresuj mi męża, bo nie wiem ile byś musiała swoich boskich jabłeczników mu upiec jako zadośćuczynienie za poniesienie strat moralnych 😉
Gotowałam dzieciom od września, według listy zamówień, byle jadły, gołąbeczki ukochane, bo szkolna stołówka była błeee. I co? Michaś od listopada ubłagał, bym go zapisała na szkolną stołówkę. Dobrze, że Piotruś jeszcze jada w domu.
Szczerze? W życiu nie gotowałabym na 4 ręce – no f..king way! Daj żyć – przede wszystkim sobie <3
Matka!!!!! Ty weź przestań straszyć !!!!Myślałam że kończysz pisać dla nas,do nas!!!!!
Tak się boicie, to ja może wprowadzę opłaty za czytanie. Bo tak za darmo klepać to mi się nie chce 😉
Poczekaj do nowego roku bo mi zabraknie na prezenty 😛
Będę czytac na lewo ?
Jedynej przyjemności chcesz pozbawić. ..nie ładnie!!!!!
Widząc tytuł wiedziałam że to podpucha. Gdzie by Ci było dobrze bez nas 😉
kurczę no… przeczytałam i poszłam po kanapkę z czosnkiem. A teraz mi łzy ciekną, bo bardzo szczypie
Mało na zawał nie zeszłam bom niesłusznie pomyślała że żegnasz się z nami. Wniosek – myślenie szkodzi…
A z obiadami nie poradzę bo moje jedzą w placówkach. Kocham szkoły i przedszkola!
…uffff……. powietrze ze mnie zeszło… 😀