Wydaje się Wam, że samotnej matce tak łatwo wykąpać się w morzu? No jak? Dzieci biegają, ratownik jest pół kilometra od Waszego ręcznika, portfel z dokumentami i kluczyki do auta walają się po plaży, a parawan, parasol i kocyk sprawiają, że czujecie się jak dromadery. Oto kilka zasad, które pozwolą nawet samotnej matce na zamoczenie tyłka w Bałtyku. Pod warunkiem, że jest upał od dwóch tygodni i do Bałtyku w ogóle da się wejść.
1) Jeśli nie wykupiłaś noclegu w miejscowości nad samym morzem, musisz mieć samochód. Najlepiej ciężarowy. Jeśli nie masz samochodu, odpuść sobie. Idź do parku.
2) Miej w nosie to, że na parkingu najbliżej wejścia do plaży kasują 7 zł za miejsce parkingowe. Wpiszesz to w pozew sądowy przy próbie uzyskania wyższych alimentów, po stronie: „zapewnianie dzieciom rozrywek”. Zachowaj paragon. A nuż się uda.
3) Nie zabieraj parawanu i parasola. Kup sobie namiot plażowy. Lekki i samorozkładający. Jest wart każdej ceny. Przynajmniej tak się Matce Sanepid wydaje, gdy dźwiga parasol i parawan.
4) Kup dziecku przyczepkę. Taką do piachu. Ta Wadera ma nośność 50 kg. Wystarczy na 2 flaszki wody mineralnej, zestaw wiaderek i szufelek, względnie drugie dziecko. To, które ciągnie będzie mieć i tak frajdę.
5) Wybieraj plaże z łagodnym zejściem. Jak nie masz w pobliżu takiej, to odpuść sobie. Idź do parku.
6) Wbijaj się na plażę o godzinie 15.00. Wtedy lokalni letnicy zajeżdżają do domu na obiad, a plaża nieco pustoszeje. Szukaj miejsca jak najbliżej wody, nawet jeśli podmakać ci będzie ręcznik, a turystom z Niemiec zasłonisz słońce. I zacznij się odchudzać od 1 stycznia, a nie pierdziel jak co roku, że masz jeszcze tyyyyyyle czasu.
7) Do wody wchodź tyłem. Musisz przecież widzieć koc z Twoją torebką, portfel, kluczyki do auta. Dzieci też warto widzieć.
8) Jeśli masz dzieci, które biegają wśród turystów lub wpadają do wody i przepadają bez wieści, to odpuść sobie. Idź do parku. Matka Sanepid na szczęście ma dzieci niezwykle zachowawcze. Siedzą na brzegu, machają rączkami i wołają: Mamooooo, wracaj już!
9) Pływaj tylko w jedną stronę: do brzegu, z falą. Patrz: punkt 7.
10) W zapasie miej kanapki, herbatniki, ciastka. Cokolwiek, czym możesz zapchać dzieci, gdy po plaży będzie chodził koleś i krzyczał, że ma lody, kukurydzę i jagodzianki. Swoją drogą to jawne stręczycielstwo. Wszyscy przecież wiemy, czym zajmują się „jagodzianki”, które stoją przy trasie do Lęborka.
11) Wiedz, że wafelki kaszubskie, to zwykłe gofry. Serio. Nie musisz bulić 12 zł za sztukę, możesz je sobie zrobić w domu. Sąd raczej nie uwzględni paragonu za kaszubskie wafelki podczas rozprawy o podwyższenie alimentów.
12) Jeśli idziesz do baru na smażoną rybę, to nie proś o małą. Zawsze dostaniesz taką, która kosztuje 40 zł….
13) Frytki w knajpach też są z Lęborka. Nic to nie wnosi do sprawy, ale lubię mieć 13 punktów.
Jeśli wytrzymasz na plaży kilka godzin, Twoje dziecko nie zniknie na dłużej niż 5 minut, a Ty się wykąpiesz w Bałtyku oraz nie zbankrutujesz, to wielkie gratulacje. Jeśli nie… to następnym razem idź do parku.
Moze od razu lepiej isc do parku;)
[…] mój stary wpis na temat plażowania z dziećmi. Otóż… minęły 2 lata i teraz jest inaczej. Łatwiej. Teraz naprawdę można! Można iść […]
Pamietam!
A teraz… Same niosą graty, same pompują dmuchańce, same zakładają gacie… Tylko ceny parkingu wzrosły
A u nas jak nie było morza tak nie ma nadal ?
Właśnie z tych powodów musiałam pójść do parku zamiast pojechać nad morze 🙂
Pamiętam ?! Pierwszy raz Ciebie czytałam i już tu zostałam… Bo Ty fajna kobieta jesteś ?
Ta osa, która mnie przez chwilą użarła chyba tak nie myśli
To z miłości 😉
Czytam pierwszy raz i dobrze, że ten raz nastał ???
Pamiętam… Klasyk jak ten o Hołowczycu ?
już nie mamy Hołowczyca. Teraz prowadzi nas Google Maps
Nie znałam tego posta. Boski! idź do parku :-))
Mówisz – masz